„Super Express”: – Czy obecne wybory parlamentarne są walką o „być albo nie być” przewodniczącego PO Grzegorza Schetyny?
Kazimierz Kik: – Bez wątpienia tak! Grzegorz Schetyna w razie druzgocącej porażki na pewno będzie musiał utracić przywództwo w partii. Zresztą – jego działalność jako przewodniczącego PO od początku jest tak naprawdę rozpaczliwą walką o utrzymanie pozycji lidera. Walką prowadzoną pod przykryciem rywalizacji z Prawem i Sprawiedliwością.
– Jakie kroki Grzegorz Schetyna musi podjąć, żeby wyjść z tej batalii obronną ręką?
– Wygrać wybory (śmiech). A całkiem serio – Schetyna zdaje sobie sprawę, że szanse na wygraną przez samą Platformę Obywatelską są mizerne. Dlatego buduje szeroką koalicję. Bo ta koalicja też z PiS najpewniej wybory przegra, ale różnica będzie mniejsza. To pozwoliłoby zachować Schetynie nadzieję na to, że w tej szerszej konfiguracji, przy mniej dotkliwej porażce, zachowa władzę w partii.
– Ale skoro porażka jest pewna…
– Jest nie tyle pewna, co prawdopodobna. Mamy lipiec, wakacje, potem wrzesień i wybory w październiku. Przez ten czas może wiele się zdarzyć. Ale na dziś sondaże są jasne. Oczywiście nie wolno im do końca ufać, ale wskazują one tendencję. A ta jest korzystna dla PiS i bardzo niekorzystna dla opozycji.
– Jakie błędy popełnił Grzegorz Schetyna jako przewodniczący, co „nie zagrało”?
– Mówiąc złośliwie i brutalnie największym błędem Schetyny było to, że w ogóle zajął się polityką. A na poważnie przewodniczący PO popełnił trzy zasadnicze błędy, które sprawiają, że dziś faworytem wyborów na pewno nie jest.
– Jakie to błędy?
– Pierwszym, strategicznym błędem było przyjęcie strategii opozycji totalnej, radykalnego antypisu. Przyjęto jedynie taktykę ostrego atakowania rządu za wszystko. Zamiast tego należało podjąć finezyjną grę. Popierać dobre projekty, krytykować złe rzeczy, które robi rząd. Przez radykalną retorykę partia utraciła wiarygodność. Błędem numer dwa było odejście od liberalnego programu, z którym sporo osób się identyfikowało, i próba poszerzania koalicji na siłę.
– Sam pan mówi, że budowa koalicji jest na rękę Schetynie, dla utrzymania władzy nad partią?
– Doraźnie tak. Ale więcej osiągnąłby gdyby od początku PO budowała swoją tożsamość w oparciu o program. I tu jest trzeci błąd. Całkowite zlekceważenie własnych wyborców. Bo wyborcy liberalni są dużo bardziej ideowi niż politycy. Schetyna nie przedstawił dla nich żadnej oferty. Zresztą podobny błąd popełnił Władysław Kosiniak-Kamysz i Włodzimierz Czarzasty dołączając do Koalicji Europejskiej. To wszystko pokazuje, że Schetyna jest fatalnym strategiem. Taktykiem może jest dobrym – wygrywał doraźne wojenki wewnętrzne. Ale strategii długofalowej nie ma żadnej. Oczywiście może okazać się, że tendencja się odwróci i opozycja wygra wybory. Nie będzie to jednak żadne zwycięstwo demokracji. Ale doraźna wygrana Schetyny, która pozwoli uratować mu stanowisko.