Na rozprawie przesłuchiwano biegłych, którzy mieli wypowiedzieć się o stanie zdrowia żony byłego premiera, która ucierpiała w poważnym wypadku samochodowym w 2014 roku. Do sądu „Isabel” przyszła w specjalnym stabilizatorze. – Mam niedowład lewej ręki. Nie jestem zdolna do pracy. – powiedziała nam tuż po rozprawie.
Żona byłego polityka PiS twierdzi, że jej mąż robi wszystko, żeby nie płacić zasądzonych wcześniej alimentów – 5 tys. zł miesięcznie. Obecnie jest już jej winien ponad 80 tys. zł. - Ja bym chciała, żeby ta sprawa się już skończyła, ale pan Kazimierz chce chyba czego innego. Przynosi jakieś papiery, rzekomo świadczące, że nie ma pieniędzy, według mnie niewiarygodne. Nawet sąd ma nadzieje, że to się już zakończy na kolejnej rozprawie, która odbędzie się na początku października – dodała. Co na to były premier z ramienia PiS? Szybko wyszedł z sądu, nie chciał z nami rozmawiać.
Przypomnijmy, że Kazimierz Marcinkiewicz ożenił się z Izabelą Olchowicz – Marcinkiewicz w 2009 roku. Ich miłość nie trwała jednak długo. „Isabel” w 2015 roku złożyła wniosek o rozwód do sądu. Oboje deklarowali wtedy, że chcą jak najszybciej zakończyć to małżeństwo.