Roszkowski: Katyń to było ludobójstwo

2010-03-05 6:00

Historyk prof. Wojciech Roszkowski specjalnie dla "SE" o mijającej dziś 70. rocznicy decyzji o rozstrzelaniu przez ZSRS 21 857 Polaków

"Super Express": - Co się wydarzyło 70 lat temu w Moskwie?

Prof. Wojciech Roszkowski: - 5 marca 1940 r. kilku sowieckich dygnitarzy, na czele z Józefem Stalinem, podjęło decyzję o wymordowaniu blisko 22 tys. polskich obywateli. Bez sądu, bez stawiania zarzutów, ale z zakwalifikowaniem ich do określonej kategorii - oficerów i funkcjonariuszy państwowych. Ten wyrok śmierci był zgodny z definicją ludobójstwa.

Przeczytaj koniecznie: Oddajmy hołd ofiarom zbrodni katyńskiej

- Jak ten wyrok zrealizowano?

- Większość więźniów znajdowała się w trzech obozach: Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Między kwietniem a majem byli wywożeni grupami. Więźniowie Kozielska trafili do Katynia, Starobielska - do Charkowa, Ostaszkowa - do Miednoje. Tam każdego z nich stawiano nad dołem i zabijano strzałem w tył głowy. Nie znamy dokładnego losu mniejszej - choć kilkutysięcznej - grupy zamordowanej w innych miejscach.

- Czy ktoś ocalał?

- 395 osób z ostatnich partii przeznaczonych do zamordowania. Ich egzekucje wstrzymano. Część z nich trafiła później do armii generała Andersa. Jest też jeden przypadek szczególny: świadek przeładunku więźniów z Kozielska na stacji kolejowej Gniezdowo, skąd wywożono ich więziennymi samochodami do Lasu Katyńskiego, gdzie byli mordowani. Był to profesor Stanisław Swianiewicz. Wyłączono go z tej masakry w ostatnim momencie, stwierdzając, że będzie jeszcze potrzebny ze względu na swoją naukową wiedzę na temat gospodarki sowieckiej i niemieckiej. Skierowano go na dalsze przesłuchania. W ten sposób trafił do celi NKWD w Moskwie. Udało mu się przeżyć i opuścić Związek Sowiecki wraz z armią Andersa.

czytaj dale>>>


- Po napaści na Związek Sowiecki Niemcy rozkopali Las Katyński i poinformowali świat o zbrodni. Co ich tak poruszyło, skoro ich szlak zapełniały podobne miejsca hańby?

- Naziści zdobyli świetny pretekst, aby pokazać, że Sowieci nie są lepsi. Oba totalitaryzmy cechowała hipokryzja.

- Co to jest kłamstwo katyńskie?

- Jest jeszcze mało znane, a należy je upowszechniać, gdyż jest symetryczne do kłamstwa oświęcimskiego. Tak jak niektórzy twierdzą, że nie istniały komory gazowe, tak inni kłamią o rzeczywistym losie zamordowanych Polaków, trzymając się sowieckiej wersji wydarzeń, która była odpowiedzią na doniesienia Niemców. Przez pół wieku na straży tego kłamstwa stało państwo, które triumfowało w wojnie. Aż do swojego rozpadu utrzymywało, że za mord odpowiadają Niemcy. To kłamstwo należy piętnować na równi ze zbrodnią.

- Po śmierci Stalina rehabilitowano wiele ofiar represji - albo konkretnych ludzi, z imienia i z nazwiska, albo całe grupy społeczne czy narodowościowe. Dlaczego nie przerwano wówczas kłamstwa i nie zwrócono honoru polskim oficerom?

- Są dwa wytłumaczenia. Pierwsze opiera się na pogłosce: Chruszczow chciał tę sprawę wyjaśnić i rozmawiał na ten temat z Gomułką, ale polskie władze komunistyczne obawiały się reakcji społeczeństwa i wolały problemu nie ruszać. Powodem mogło być też to, w jaki sposób ZSRS traktował PRL. A traktował go jako wasala. Sowieckie władze nie czuły się zobowiązane, żeby wasalowi do czegokolwiek się przyznawać.

- Czy współczesna Rosja zadośćuczyniła ofiarom zbrodni, ich bliskim i wszystkim Polakom jako członkom wspólnoty narodowej, do której należeli pomordowani?

- Borys Jelcyn rozpoczął proces, który później został zastopowany. Mam nadzieję, że zaproszenie premiera Putina dla premiera Tuska może stanowić początek zadośćuczynienia i normalizacji stosunków polsko-rosyjskich w kwestii interpretacji historii. Należy docenić ten krok, bądźmy więc dobrej myśli. Za tym jednak powinny pójść dalsze kroki, a więc zadośćuczynienie nie tylko w postaci gestu politycznego, ale też w sprawach konkretnych: należałoby wznowić śledztwo - bo rosyjska prokuratura je zamknęła - oraz udostępnić archiwa dotyczące tej sprawy, których duża część wciąż jest zamknięta. Niestety, gest Putina zawiera też element niepokojący...

czytaj dalej>>>


- Co pan ma na myśli?

- Wielce pouczający jest opublikowany we wczorajszym "SE" wywiad z zaufanym człowiekiem Putina, Glebem Pawłowskim, który powiedział, że ma sens zaproszenie na uroczystości do Katynia "dobrego premiera" Tuska, zaś zapraszanie prezydenta Kaczyńskiego, którego nazwał niereformowalnym, nie ma sensu. Widać więc, że strona rosyjska wbija klin pomiędzy dwa ośrodki konstytucyjnej władzy w naszym kraju. Na to nie możemy się zgodzić. Jeżeli władze Rosji chcą utrzymywać dobre stosunki z państwem polskim, muszą szanować nasz porządek konstytucyjny.

- Odpowiedź na lepsze czy gorsze gesty należy do polskich władz...

- Premier Polski nieco zbyt pochopnie przyjął tę inicjatywę rosyjskiego premiera, powinien był skonsultować ją z Pałacem Prezydenckim. Stworzenie sytuacji, w której prezydent RP miałby się pojawić na tak ważnych uroczystościach jako osoba prywatna, jest wyjątkowo niezgrabne.

- "Obłudniku, wyjmij najpierw belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego". O tym fragmencie Pisma Świętego myślę, porównując polskie pretensje do Rosjan o butę i ignorancję z wynikami badań polskiej opinii publicznej pokazującymi stan naszej wiedzy na temat zbrodni katyńskiej. Jest on daleki od doskonałości.

- Prawdę można ujawniać od 20 lat.

- Dopiero czy aż?

- W świadomości społeczeństwa daty i fakty nabierają znaczenia powoli. 17 września też nie jest tak znany jak 1 września.

Prof. Wojciech Roszkowski

Historyk, w drugim obiegu publikował jako Andrzej Albert, poseł do Parlamentu Europejskiego ubiegłej kadencji z ramienia PiS