To właśnie 4 grudnia 2003 roku doszło do bardzo poważnego wypadku rządowego helikoptera, którym leciał ówczesny szef rządu Leszek Miller. Premier wracała wtedy ze współpracownikami do Warszawy z Lubina, ze świętowania Barbórki. W podróży towarzyszyli mu: ówczesna szefowa jego gabinetu politycznego Aleksandra Jakubowska, funkcjonariusze BOR. W sumie na pokładzie śmigłowca znajdowało się 15 osób, czterech członków załogi i 11 pasażerów. Maszyna była już bardzo blisko Warszawy, kilkanaście kilometrów od lotniska na Okęciu, a pilot przygotowywał się do lądowania. Niestety, nagle doszło do awarii! Jak do niej doszło? Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, która po dramatycznym wypadku badała jego przyczyny stwierdziła, że doszło do awarii silników z powodu ich oblodzenia. W wyniku wypadku maszyna, która miała wtedy ponad 25 lat, została całkowicie zniszczona! Poszkodowanych zostało 14 osób. Poważnych obrażeń doznali wtedy oficer BOR i pracownica Centrum Informacyjnego Rządu. Dwa kręgi w odcinku piersiowym miał uszkodzone Leszek Miller.
Dziś w 17. rocznicę tamtego wypadku Leszek Miller pokazał nieznane zdjęcia, w tym fotografię ze szpitala z Aleksandrem Kwaśniewskim. Jak napisał wspominając tamten dzień: - 17 lat temu o godz. 18.30 niedaleko Chojnowa w trudnych warunkach atmosferycznych nasz Mi-8 rozbił się z 15 osobami na pokładzie. Dzięki kunsztowi pilota mjr Miłosza nikt nie zginął. Miller dodał, że jak w poprzednich latach: - Dziś jak zwykle wypijemy za życie.