Katarzyna Hall: Szkoła musi walczyć z dopalaczami

2010-10-08 12:45

- Ze swojej edukacji w szkole podstawowej pamiętam groźnych ósmoklasistów, którzy byli agresywni wobec mniejszych dzieci - z minister edukacji Katarzyną Hall rozmawiamy o reformie szkolnictwa i tym, co zrobić, aby młodzież nie padła ofiarą dopalaczy

"Super Express": - Wysłała pani apel do szkół, aby wypowiedziały wojnę dopalaczom. Jak wyobraża to sobie pani w praktyce?

Katarzyna Hall: - Ta walka o zdrowie i życie uczniów w wielu szkołach toczy się już od dawna. Każda z nich ma bowiem obowiązek posiadać program profilaktyki, w ramach którego podejmuje działania przeciw różnym niebezpieczeństwom zagrażającym jej uczniom - agresji, papierosom, alkoholowi, narkotykom, teraz dopalaczom, ale także coraz bardziej powszechnemu zagrożeniu, jakim jest uzależnienie od gier komputerowych. Czasy się zmieniają, pojawiają się różne nowe, groźne mody wśród młodych ludzi. Nauczyciele muszą to zauważać, czujnie obserwować swoich wychowanków i przestrzegać ich przed tym, co jest dla nich niebezpieczne.

Przeczytaj koniecznie: Białystok: Sprzedawca dopalaczy usłyszał wyrok. Za kratki nie trafi

- A robią to?

- Na pewno tak. Przecież sklepy z groźnymi środkami, jakimi są dopalacze, działają od jakiegoś czasu w sąsiedztwie niektórych szkół. I w tych szkołach z pewnością zajęto się już tym tematem. W wielu miejscach jednak do tej pory nie było problemu dopalaczy. Ale obawiam się, że teraz, gdy stało się o nich głośno, kolejni młodzi ludzie zaczną się nimi interesować, albo - nie daj Boże! - chcieć ich spróbować. Dlatego zaapelowałam do wszystkich bez wyjątku szkół, aby zaczęły zwalczać problem dopalaczy, zanim będzie za późno.

- Jak? Na lekcjach wychowawczych?

- To już decyzja szkół. Również pewnie propagując wartościowe formy spędzania czasu wolnego. Minister nie jest od nakazywania, żeby w danej placówce pani Zosia zrobiła klasie 2c na trzeciej lekcji pogadankę o dopalaczach. W programie profilaktyki, który każda szkoła ma obowiązek mieć i realizować, opisane są konkretne zadania szkoły, dyrektora, wychowawcy, nauczycieli przedmiotów. To jest w każdej szkole gotowy program działania, pora tylko uzupełnić go o problem dopalaczy - jeśli wcześniej wokół szkoły tego problemu nie było - i wdrażać go w życie. Problemu dopalaczy szkoły nie mogą przespać!

- To spora odpowiedzialność dla nauczycieli. Dadzą radę?

- Jeśli ktoś nie czuje się na siłach albo ma za małą wiedzę, zawsze powinien szukać wsparcia. Jest cała masa gotowych materiałów, na stronach internetowych Ośrodka Rozwoju Edukacji czy Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. Działa wiele organizacji społecznych, na przykład Monar, które zajmują się walką z uzależnieniami. Są poradnie psychologiczno-pedagogiczne. Jeśli nauczyciel w takich rozmowach z uczniami czy rodzicami czuje się niepewnie, zawsze może zaprosić do szkoły specjalistę. Również ktoś z policji może przyjechać i opowiedzieć o zagrożeniach związanych z zażywaniem dopalaczy.

- Pani trochę zrzuca na nauczycieli odpowiedzialność. Czy nie powinno pojawić się konkretne zalecenie, co robić. Np. że w każdej szkole mają się odbyć trzy lekcje, które pokażą opłakane skutki zażywania dopalaczy.

- Bycie nauczycielem to odpowiedzialność, ja przecież też jestem nauczycielką. Nauczyciele muszą wykonywać konkretne działania w ramach szkolnych programów profilaktyki i do tego zauważyć, że dopalacze to już nie problem z telewizora, że może on dotknąć również naszych uczniów, w naszej szkole, pomimo że do tej pory nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy.

Patrz też: Król dopalaczy zatrzymany. Dawid B. próbował szydzić z prawa, znów sprzedawał "legalne narkotyki" - ZDJĘCIA

- No, ale sytuacja jest nadzwyczajna, więc może wymaga nadzwyczajnych działań?

- I między innymi dlatego jestem u państwa w redakcji. Chcę wszelkimi możliwymi sposobami apelować o walkę z dopalaczami, o poważne potraktowanie tego problemu. Powtarzam jednak: żadne nowe rozporządzenie w tej sprawie nie jest potrzebne. Obowiązek walki z uzależnieniami jest na szkoły nałożony od dawna. Mamy po prostu nowe rosnące zagrożenie i trzeba się do tego dostosować. Kto wie, czy za dwa miesiące nie rozpocznie się jakaś nowa moda na odurzanie się i też trzeba będzie z nią jakoś walczyć. Szkoły muszą być czujne. I o tę czujność apeluję.

- A może szkoły potrzebują wsparcia. Brakuje przecież szkolnych psychologów.

- Są szkolni pedagodzy, psycholodzy, są specjaliści z poradni psychologiczno-pedagogicznych. To są tysiące ludzi w całym kraju, którzy posiadają odpowiednie kwalifikację i wiedzę.

- Tylko że w praktyce jest potem jeden psycholog na całą szkołę, gdzie uczy się kilkaset dzieci. To nie za mało?

- Są jeszcze wychowawcy klas, są materiały edukacyjne, są odpowiednie scenariusze zajęć. Nauczycieli jest 600 tysięcy, szkół jest około 30 tysięcy. Ta armia ludzi pracuje zgodnie z określonymi regułami, programami itd. Zgadzam się, że sytuacja jest nadzwyczajna. Więc podpowiadamy im, jakich materiałów mają użyć, gdzie szukać pomocy.

- Pani się podoba akcja policji i sanepidu, które zamykają sklepy z dopalaczami?

- Ta akcja na pewno uwrażliwia. Pokazuje, że mamy poważny problem i że jesteśmy zdecydowani z nim walczyć. Tym bardziej trzeba też w szkołach działać profilaktycznie. Jeśli już dzieje się coś złego, trzeba zawiadamiać odpowiednie służby, bo nauczyciel nie wyręczy i nie zastąpi policjanta ani lekarza. Naszym zadaniem jest opieka nad dziećmi. Skoro mamy pod swoją opieką czasem zagubionych młodych ludzi, musimy ich przestrzegać przed niebezpieczeństwami takimi jak dopalacze.

- Coś chyba jednak nie działa tak, jak powinno, bo dzieciaki trafiają do szpitala po zażyciu dopalaczy. Mamy też przypadki przemocy w szkołach, gwałty, dziwaczne seksualne zabawy. I zazwyczaj "bohaterami" koszmarnych historii są uczniowie gimnazjów. Może tam tkwi problem?

- Ja ze swojej edukacji w szkole podstawowej pamiętam groźnych ósmoklasistów, którzy byli agresywni wobec mniejszych dzieci. Nie zapominajmy, że dzięki reformie oświaty, która podzieliła szkoły na podstawówki, gimnazja i licea, szkoła podstawowa stała się o wiele bezpieczniejsza.

Zobacz też: Tak zabijają dopalacze! - Szokujący eksperyment naukowy w "Super Expressie"

- To może teraz czas zrobić reformę, po której bezpieczniejsze staną się gimnazja?

- W tym kierunku idą nasze działania. Gimnazjum ma być szkołą, która odkrywa i rozwija pasje, zdolności. Dlatego w każdym gimnazjum powinna być dla uczniów do wyboru oferta różnych rodzajów zajęć artystycznych, sportowych, technicznych. Ale obok tego musimy uczyć młodych ludzi odpowiedzialności, współpracy. W gimnazjach ma być obecne doradztwo edukacyjno-zawodowe, pomagające młodym ludziom wybrać odpowiednią szkołę zawodową czy profil klasy w liceum.

Gimnazjum staje się szkołą dużo poważniejszą, która będzie solidnie uczyć, rozwijać w młodych ludziach pasje i zainteresowania.

- W szkołach narzekają, że program się powtarza. Dziecko w liceum od nowa uczy się tego, co było w gimnazjum.

- Teraz już tak nie będzie. Kolejne klasy obejmuje bowiem nowa podstawa programowa, dzięki której gimnazja łączą się z liceami w ciągu programowym. To jest, że tak to nazwę, plan sześcioletni. Trzy klasy gimnazjum plus trzy klasy liceum. A w połowie solidny egzamin, który będzie też dobrym wskaźnikiem, z jakich przedmiotów dany uczeń jest dobry i na co warto postawić w liceum. W ramach trzech egzaminów będzie sześć wskaźników: polonistyczny, historyczno-społeczny, matematyczny, przyrodniczy, język obcy podstawowy i rozszerzony. Egzamin pokaże mocne strony ucznia. Od razu będzie wiadomo, jaki jest mu potrzebny profil klasy, żeby mógł dalej się rozwijać w tych przedmiotach, w których jest najlepszy. Program będzie podzielony między gimnazjum i liceum, już bez powtarzania materiału, ale z pogłębionym nauczaniem tego, co ucznia zainteresuje.

Przeczytaj koniecznie: Wciąż można kupić dopalacze. Prowokacja dziennikarzy "Super Expressu"

- Czy to doprowadzi do likwidacji gimnazjów?

- Nie stać nas na kolejną reformę strukturalną. Ale już teraz działają zespoły gimnazjalno-licealne i będę namawiać, aby powstawały kolejne. To najlepsze rozwiązanie i dla uczniów, i dla nauczycieli.

Katarzyna Hall

Minister edukacji