Człowiek w kasku stoi i przemawia, co samo w sobie łączy dwie wyczerpujące czynności. "Jestem przekonany, że konkurs daje możliwości kształtowania u młodych ludzi cech przydatnych w całym życiu, bo być przedsiębiorczym trzeba w każdej sytuacji, nie tylko gdy myśli się o własnym przedsiębiorstwie"- powiedział gospodarz gali Bronisław Komorowski.
Przeczytaj koniecznie: Wszystkie felietony Marka Króla
Jeśli ktoś myśli, że zawracam Czytelnikom głowy pierdołami, to myśl tę niech zdławi w zarodku. Ani prezydent, ani "Wyborcza" informująca o gali, pierdołami się nie zajmują. Z gazety, którą w Polsce czytają ludzie w kaskach, ale o najwyższych czołach i takim wykształceniu, z tej to gazety dowiedziałem się o młodych przedsiębiorcach. Aż 25 szkół nagradzał prezydent za przedsiębiorczość. Serce mi rosło, kiedy to czytałem, ale na krótko. Wystarczyło, by dzielna gazeta opisała jednego z nagrodzonych. Ucznia z Zespołu Szkół STO w Człuchowie za fotoreportaż z praktyk w nadleśnictwie Niedźwiady. Cóż, czego można się spodziewać po pierwszym gajowym III RP i komitecie honorowym nagrody, w którym znaleźli się ministerWóycicka i doradca Wujec. Z przedsiębiorczością ma to tyle wspólnego, co iPod z deską do krojenia kiełbasy. Przedsiębiorczość byłaby potrzebna do zrobienia reportażu o pracy umysłowej w Kancelarii Prezydenta. Obawiam się jednak, że koszty oświetlenia do zdjęć byłyby horrendalne.
Fundacja Młodzieżowej Przedsiębiorczości krzewi, rozwija przedsiębiorczość, a prasa to opisuje. Licealistki z chorzowskiej "Dwójki" praktykowały w urzędzie miejskim. "Polska The Times" poinformowała, że po jednym dniu praktyk licealistki marzą o pracy w urzędzie. Nie wiem, czy Europa i USA wytrzymają ten przyrost młodzieżowej przedsiębiorczości w Polsce.
Patrz też: Donald Tusk gotuje się na wojnę ze Schetyną
Tysiące nagrodzonych znowu wyjedzie do Londynu, by na zmywaku doskonalić swoją kreatywność. A nad zmywakiem powieszą sobie dyplom "Młodzieżowego przedsiębiorcy" i oczywiście wspólne zdjęcie z prezydentem w kasku, który dorysują przedsiębiorczy Rumuni. W PRL ktoś kto krzyknął, że prezydent jest durniem, nie wiedział, za co go wsadzą do więzienia. Czy za obrazę człowieka piastującego urząd, czy za ujawnienie tajemnicy państwowej. Ktoś powie, że piszę bzdury, bo w PRL nie było prezydenta, a funkcję tę spełniał przewodniczący Rady Państwa. To prawda, ale poza tym nic się nie zmieniło. Dylemat pozostał, a siedzieć można za ujawnienie tajemnicy państwowej.