Rzecz jasna Kasia nie pokazała twarzy swego maleństwa, jedyne co jest dane oglądać nam na jej fotografiach to wózek, czy gondola. Zdjęcia dziecka jednak robi i to - lekko mówiąc - dużo!
Świeżo upieczone mamy pewnie zrozumieją, że każdy grymas, każde spojrzenie, każda drzemka jest warta uwiecznienia – najlepiej po stokroć. Pamięć telefonu jest więc na wyczerpaniu, ale fotografii, którymi można by podzielić się z szerszym internetowym gronem trochę jakby mniej niż zwykle. A że codzienność u mnie trochę zwolniła (a może właśnie na odwrót? sama nie wiem), to dzisiejsze kadry mogą wydawać Wam się trochę monotonne, chociaż ja nazwałabym je raczej sielskimi :)
- napisała na swoim blogu, podsumowując luty. Z jej wpisu wynika również, że pochłonięta macierzyństwem nie ma czasu na czytanie książek, a także zdarza jej się zarywać noc. Cóż, bycie mamą to nie tylko słodkie chwile!