Karol Karski, jedynka PiS z Podlasia o gejach, Koalicji Jurajskiej i nowym Kmicicu w PiS

2019-03-11 9:15

- „Super Express”: - Na konwencji PiS przed eurowyborami najgłośniej wybrzmiało nie 500 plus lub „trzynastki” dla emerytów, ale sprzeciw wobec pomysłów rządzącej Warszawą Platformy Obywatelskiej związanym z edukacją seksualną i podpisaniem karty LGBT. Czy 500 plus nie jest jednak ważniejsze? - Karol Karski: - Wiele tematów jest ważnych i w końcu nie damy wszystkim mieszkańcom Unii Europejskiej 500 zł na każde dziecko… Każde państwo członkowskie może robić to we własnym zakresie. I nie jest tak, że szkodliwe działania przedstawicieli PO wymierzone w dzieci były jedyną kwestią. Przedstawiliśmy 12 punktów programowych i każdy z nich jest istotny. Ten związany z zagrożeniem dla dzieci także.

Chodzi o to, że propozycje socjalne swoje kosztowały. Pozwoliły też zepchnąć dyskusję z tematów bzdurnych na te poważne, gospodarcze i społeczne.

To jest ważny temat. Myślę, że większość rodziców nie chciałaby, by jak czytamy, małe, nawet 2-3 letnie dzieci były seksualizowane. I przecież to nie my wywołaliśmy ten temat. Nikt z naszej strony pana Trzaskowskiego nie zmuszał, by przyjmował ten program. Kto głosując na niego i PO w największym polskim mieście wiedział, że zacznie on wprowadzać takie rzeczy, że to ma tak wyglądać?! I warto pokazać, co się może wydarzyć w całej Polsce, gdyby Platforma miała objąć władzę. Że to może być niebezpieczne, że za tą ich koalicją mogą się kryć różne skrajności.

Nie chcę wyjść na cynika, ale czy choćby taktycznie nie warto było poczekać na to, jak ta karta LGBT będzie wyglądała w praktyce? I dopiero po buncie rodziców w Warszawie pokazać to jako przykład?

Nie, tu nie ma co czekać. Ręce precz od naszych dzieci! Takich Rafałów Trzaskowskich, dla których te kwestie są istotne, może być w Platformie i całej Koalicji Jurajskiej więcej. Tacy ludzie mogą zostać ministrami i uzyskać możliwość robienia tego w całej Polsce. A żadne dziecko nie zasłużyło na to, żeby stać się obiektem takich doświadczeń i powodem do sprzeciwu.

Nie jest tak, że większość wyborców obchodzi 500 plus, a karta LGBT to taka stołeczna fanaberia? Kiedy doszło do marszu równości LGBT w Lublinie, to blokował go prezydent miasta z Platformy.

Platforma ma to do siebie, że nie ma jednej linii programowej. Jedno mówią, drugie robią, trzecie myślą. Przepraszam – łączy ich ogólna wola sprawowania władzy. Nie wiadomo jednak, co za tą ich koalicją się kryje. I za każdym razem, kiedy jednak przystępują do jakichś konkretnych działań, warto je podkreślać i nagłaśniać. Widzieliśmy już do czego są zdolne PO i PSL, kiedy znienacka podniosły Polakom wiek emerytalny, choć przed wyborami niczego takiego nie zapowiadali. Zatem warto przestrzegać i przed takimi rzeczami.

Nie ma pan obawy, że teraz kampania wyborcza z poważnych tematów znów wróci do tego poziomu, w którym jedni krzyczą „Kaczyński wyprowadzi Polskę z UE”, a drudzy „Platforma idzie z gejami po wasze dzieci”?

Bardzo pan to uprościł…

Kampanie uwielbiają uproszczenia.

Nie mam takich obaw. Prawo i Sprawiedliwość ma program gospodarczy, Polska rozwija się bardzo dobrze, PKB jest bezprecedensowo wysokie, bezrobocie rekordowo niskie, owocami wzrostu gospodarczego dzielimy się natychmiast z obywatelami. Powinniśmy jednak przy tym zwracać uwagę na wszystkie zagrożenia, które z politykami totalnej opozycji się wiążą.

Na konwencji brylował Jacek Saryusz-Wolski. Cieszył się, że przestał być już w obozie „Targowicy”. Irytowało was, kiedy Radek Sikorski i Paweł Zalewski opowiadali, jak to źle było w PiS, ale jakoś przez lata w PiS tkwili.

Jakby tu powiedzieć, by nikogo nie urazić… Jest wyraźna różnica między przechodzeniem ze strony zła na stronę dobra i odwrotnie. To jak z Kmicicem, człowiekiem prawym i zdolnym, którego los postawił w pewnym momencie po stronie zła, ale mocą swojej prawości potrafił się z tego wyzwolić...

Rozmawiał Mirosław Skowron