Karczewski

i

Autor: Super Express TV

Karczewski: Kaczyński powtarza nam, że nie jesteśmy aniołkami

2017-01-23 3:00

Marszałek Senatu, Stanisław Karczewski z Prawa i Sprawiedliwości w rozmowie z redaktorem naczelnym "Super Expressu", Sławomirem Jastrzębowskim:

"Super Express": - "Raz, dwa, trzy - niemieckie psy". Takie okrzyki słyszałem na spotkaniu z Grzegorzem Schetyną na spotkaniu Platformy Obywatelskiej.

Stanisław Karczewski: - To bardzo złe. Takie działania i okrzyki trzeba potępiać. Nie chcę takiego języka w życiu publicznym, nie chcę takich zachowań. Przykład idzie niestety z góry...

- Zaraz, zaraz... Z jakiej góry?

- Każdy obserwuje to, co się dzieje w Sejmie. Mówię o tych zachowaniach z ostatnich tygodni. Konsekwencje tego widzimy także w sytuacjach codziennych. Jeżeli spotkania posłów i senatorów są zakłócane, a biura poselskie atakowane...

- Dodajmy, że biura posłów Prawa i Sprawiedliwości oblano czerwoną farbą.

- Tak. I to świadczy o jakiejś fali nienawiści i braku szacunku dla drugiego człowieka.

- Mówi pan, że przykład idzie z góry. Chce pan kogoś obwinić? Posłowie protestujący w parlamencie pokazali swoją nienawiść?

- Pokazali. Jeżeli w polskim Sejmie doszło do blokowania fotela marszałka Sejmu... W całej historii do tego nie dochodziło. Gdzieś znacznie przekroczono granice. I my jako Prawo i Sprawiedliwość moglibyśmy powiedzieć: dobrze, oni się skompromitowali i za to im zostanie wystawiony rachunek. Szybciej niż spodziewają się Platforma i "kropka" Nowoczesna. Będą wybory samorządowe, później parlamentarne.

- Zapytam wprost: czy za nienawiść w polskiej polityce odpowiedzialne są Platforma Obywatelska i Nowoczesna?

- W dużej mierze tak.

- W was nie ma winy?

- Pewnie gdzieś tam jest. Nie mówię, że jesteśmy idealni. Prezes Jarosław Kaczyński często powtarza nam, że członkowie PiS nie mają prawa do tego, żeby mówić o sobie, że są aniołkami. Popełniamy błędy...

- A to słynne: "Cała Polska z was się śmieje, komuniści i złodzieje"?

- To nie było powiedziane w formie agresji...

- Nie?

- To były duże emocje, olbrzymie napięcie z poprzedniego dnia. Był protest KOD i na drugi dzień...

- Kiedy są duże emocje i sporo agresji wokół, to może warto tę agresję powstrzymać?

- Staramy się i robimy to. Był taki dobry moment, kiedy spotkaliśmy się w Senacie. W Senacie ta temperatura sporu politycznego jest zdecydowanie niższa.

- Dzięki panu zapewne?

- Nie. Dzięki temu, że jest taka tradycja i zawsze debaty w Senacie były merytoryczne, w innym klimacie.

- Izba mądrości?

Takiego określenia nie słyszałem, ale mówi się, że to jest izba refleksji i zadumy. I nienawiści tam nie ma.

- No, trochę widziałem.

- Może trochę, ale naprawdę niewiele. Sam pan to przyznaje. I to jest dobre miejsce do tego, żeby przeprowadzić dyskusję. Tym bardziej że ze strony opozycji była taka propozycja. Choćby Ryszarda Petru, by w Senacie w trakcie debaty budżetowej dokonać poprawek do budżetu tak, by ustawa budżetowa mogła wrócić do Sejmu. Przeczytaliśmy te poprawki i wśród wielu były takie, pod którymi bym się nie podpisał...

- Na przykład?

- Takie jak likwidacja Instytutu Pamięci Narodowej. Ale były też inne.

- Panie marszałku, czy to prawda, że chce pan redagować "Super Express"? Słuchałem pańskiej rozmowy z Moniką Olejnik i tam pan mówił, że takie zdjęcia się powinny ukazywać w "Super Expressie", a inne nie... Chce pan, żebym stracił pracę?!

- Panie redaktorze, czytam "Super Express", jestem stałym czytelnikiem...

- Jak każdy...

Pewnie jak znaczna część polityków. I mam krytyczną ocenę...

- No to słucham! Co by pan zmienił?

- Pan redaktor ma w pamięci zdjęcia różnego rodzaju. To dzieje się wobec pana marszałka w sposób permanentny, ciągły.

- Wobec marszałka Kuchcińskiego, który wyrzucił mi fotoreportera z Sejmu i to trochę mi się nie podoba.

- Panie redaktorze, myślę, że takie długotrwałe pokazywanie w złym świetle...

- Nękanie wręcz?

To pan redaktor użył tego słowa, ja specjalnie tego słowa nie użyłem... To pokazywanie w złym świetle też w jakiś sposób wpływa na naszą kulturę polityczną i ocenę społeczną. Takie jest moje głębokie przekonanie, że konieczny jest jednak szacunek, którego brakowało w wystąpieniu posła Szczerby. Szacunek do bardzo ważnej instytucji, drugiej osoby w państwie...

- Ale, panie marszałku, czy nie powinniśmy bronić dziennikarza, który został wyrzucony?

- Tak, i dochodzimy do remisu. I tutaj pojawia się płaszczyzna do porozumienia. Powinniśmy się wzajemnie szanować. Możemy mieć różne zdanie, diametralnie różne zdanie, ale to nie upoważnia nas do tego, byśmy odwrócili się do siebie tyłem i ze sobą nie rozmawiali. Politycy, ale również i dziennikarze powinni ze sobą rozmawiać.

- Ale do rozmów wyznacza się pana, a nie marszałka Marka Kuchcińskiego. To znaczy, że pan ma pod tym względem o wiele większe umiejętności niż marszałek Kuchciński.

- Nie.

- Tak. To prezes Kaczyński pana wyznaczył?

- Tak, prezes Kaczyński mnie poprosił i ja o tym mówiłem, i na pierwszym i na drugim naszym spotkaniu, na którym był pan redaktor. Rozmawialiśmy z dziennikarzami, była to interesująca, ciekawa i bardzo potrzebna rozmowa.

- Ale to oznacza, że ma pan umiejętności, których nie ma marszałek Kuchciński?

- Nie chodzi o umiejętności. Chodzi o to, by usiąść i ze sobą rozmawiać. Gdy ma się dobrą wolę, to nawet bez umiejętności można osiągnąć cel.

- Podobno skończył pan jakieś kursy negocjacji, dlatego jest pan tak dobry w rozmowach z dziennikarzami?

- To prawda, ale tak dawno przeszedłem te kursy, że pewnie niewiele z nich pamiętam. Przeszedłem je w czasie, gdy byłem dyrektorem szpitala. Studiowałem medycynę, nie miałem zbyt wielkiej wiedzy w zakresie psychologii, te kursy bardzo mi pomogły w relacjach z pracownikami.

- Ma pan koty?

Tak na co dzień nie mam, ale mamy siedem kotów, które z żoną dokarmiamy. Jeździmy specjalnie do Nowego Miasta nad Pilicą, gdzie już nie mieszkam.

- Dokarmiać koty?

- Tak, dokarmiać koty.

- I w ten sposób zaskarbia pan sobie sympatię pana prezesa?

- Nie, żona uwielbia koty, część tych kotów wchodzi do nas do domu i mój pies, który jest zawsze z nami, bawi się z nimi. Muszę to kiedyś nagrać i pokazać, jak wielka jest przyjaźń między psem i kotami.

- To ja kupię te zdjęcia.

- Nie, ja dam panu za darmo.

- Koty piją mleko?

Moim zdaniem tak, ale być może nie mam tak wielkiej wiedzy na temat kotów, jaką ma pan prezes.

- Podoba się panu serial satyryczny "Ucho prezesa"?

- Podoba, jest bardzo sympatyczny, miły, humorystyczny. Pokazuje dużo humoru.

- A pokazuje tam konkretnie, że ten to jest ten?

- No, ja wszystkich rozpoznałem.

- I rzeczywiście przedstawione są ich cechy charakterystyczne?

- Nie, w dużej mierze tak nie jest.

- Czyli wszystko to jest zabawne, ale to nieprawda?

- Nie, nie, nie, ale dużo jest nieprawdy.

- A naciągnąłbym pana na to, co jest prawdą?

- Nie, po prostu śmiejmy się z tego, żartujmy.

- Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Wrzucił pan pieniądze do puszki?

- W tym roku nie wrzuciłem. Bo nie miałem sposobności. Ale miałem pieniądze, tylko że w miejscu, w którym spodziewałem się wolontariuszy, po prostu ich nie spotkałem. Zawsze do tej pory wrzucałem. Wspierałem Orkiestrę, bo to dobra działalność. Ja mam pewne zastrzeżenia, ale generalnie uważam, że jeśli pomagamy potrzebującym, to pomagajmy. I tutaj jest szczytny cel, pomoc dla najbardziej potrzebujących oddziałów pediatrycznych i geriatrycznych, to dobra idea.

Zobacz także: Mirosław Skowron: A co, kiedy zabraknie Weissa i Tendery?