„Super Express”: – Niektórzy twierdzą, że to Grzegorz Schetyna przyjmując panią i pani kolegów z Nowoczesnej do klubu PO, „zatopił” partię, którą tworzyła pani z Katarzyną Lubnauer.
Kamila Gasiuk-Pihowicz: – Tego typu określenia nie przystają do rzeczywistości. Przyszłoroczne wybory parlamentarne wygra albo Koalicja Obywatelska, albo PiS. Taką mamy w Polsce ordynację wyborczą. Dlatego musimy się jednoczyć, żeby pokonać PiS. Tej woli pogłębiania współpracy w Nowoczesnej niestety zabrakło. Zostałam postawiona pod ścianą.
– Jak to?
– Pojawiały się bardzo zdecydowane wezwania do samotnego startu w przyszłorocznych wyborach. W mojej ocenie to absurdalna strategia. Nie mogę firmować czegoś, z czym się absolutnie nie zgadzam. Dlatego podjęłam trudną decyzję o konieczności budowy wspólnego klubu Koalicji Obywatelskiej, mając świadomość, że część posłów Nowoczesnej postanowi iść samotną ścieżką i stworzy oddzielne koło parlamentarne. Zaproszenie do wspólnego klubu Koalicji Obywatelskiej jest jednak cały czas otwarte dla wszystkich.
– Czy głosy, że to pani rozbiła klub, przejmując część jego członków są zasadne?
– To próba obrzucenia mnie błotem. Celowe wprowadzanie opinii publicznej w błąd i przerzucanie winy.
– Mówi się też, że sprzedała się pani za miejsce na listach do PE...
– Traktuję to jako próbę oczernienia.
– Podobno między panią a Katarzyną Lubnauer nie było chemii? Może to zadecydowało o pani odejściu?
– To przesada, choć nie brakowało między nami różnic zdań na różne tematy. Zawsze łagodziłam je w poczuciu odpowiedzialności za całe ugrupowanie. Mimo że z pozoru to Katarzyna Lubnauer uchodziła za tę łagodniejszą osobę.
– Pani była już partia znalazła się w trudnej sytuacji. Jaką przewiduje pani przyszłość dla Nowoczesnej?
– Liczę, że dołączy do klubu Koalicji Obywatelskiej.
– Katarzyna Lubnauer twierdzi, że gdyby doszło do zlikwidowania Nowoczesnej, z długami partii zostanie pani Pihowicz.
– Jestem prawnikiem, mam świadomość, jakie są konsekwencje prawne, i wiem, że część tego długu w przypadku likwidacji partii może mnie obciążyć. To jest jeden z tych argumentów, które całkowicie podważają oszczerstwa, o których mówiła pani w poprzednim pytaniu. Ostatnie decyzje podjęłam z uwagi na przyszłość Polski i konieczność odsunięcia PiS od władzy.
– Inne partie, które zastanawiają się nad akcesem do KO, powinny obawiać się tego, że zostaną rozbite jak Nowoczesna?
– Nikt nie ma powodów do obaw. Część osób z Nowoczesnej nie chciała po prostu wspólnego frontu Koalicji Obywatelskiej w przyszłym roku. Mówiły o tym otwarcie. Nie chciały też wspólnego klubu. Ostatnie dni zakończyły okres napięcia i różnicy zdań w fundamentalnej kwestii, która stała przed partią od dawna – iść razem w klubie parlamentarnym Koalicji czy samotnie? Każdy poseł podejmował tę trudną decyzję indywidualnie.
– Czy Grzegorz Schetyna animował wasze przejście?
– Utworzenie wspólnego klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej dokonało się bez jakichś komplikacji. Rekomendacje w tej sprawie przyjął m.in. zarząd naszego partnera w Koalicji Obywatelskiej. Trudno żeby utworzenie nowego klubu parlamentarnego obyło się bez szefa jednej z wchodzących w jego skład partii.
– Po co było te kilka lat działalności Nowoczesnej, skoro największym sukcesem opozycji w 2018 r., ogłoszonym przez panią, jest właściwie likwidacja Nowoczesnej?
– To pytanie zawiera mnóstwo nieprawdziwych tez. Tworzyłam partię, która była ważną alternatywą i wniosła do życia publicznego wiele ważnych wartości. Potem nasz sukces został zaprzepaszczony przez błędy Ryszarda Petru. Nie udało nam się po nich niestety odbudować. Ale możemy nadal wzmacniać opozycję, budując Koalicję Obywatelską.
Rozmawiała Sandra Skibniewska