Kamil Durczok: Zaskoczenie, ale PO nie zagrożona

2010-11-22 19:08

Wyniki wyborów samorządowych i kampanię komentuje dla Czytelników "Super Expressu" Kamil Durczok

„Super Express”: – Wyniki exit polls wskazują na dużo słabszy wynik PO i niewielki dystans do niej PiS. Zaskoczenie?
Kamil Durczok: – Takich zaskoczeń jest więcej. Warto jednak podkreślić, że to są wciąż tylko sondażowe wyniki. Wyniki takich wyborów bardzo często nie przekładają się na wyniki wyborów parlamentarnych. Dowodem na to jest właśnie druga niespodzianka, czyli wynik PSL. W ogólnopolskich wyborach właściwie ślizga się przez próg wyborczy. 13 proc. dające mu pozycję bliską SLD jest dowodem na specyfikę wyborów lokalnych. Bo często głosuje się jednak na konkretne nazwiska.

– Najniższy wynik PO od lat świadczy o znudzeniu tą partią? To sygnał alarmowy dla Donalda Tuska?
– Raczej nie. Oczywiście to wskazówka, że powinni się wziąć do roboty na dole. Ale wynik odpowiada jednak wyobrażeniu PO, która jest partią od spraw krajowych, a nie regionalnych. Na poziomie ogólnopolskim nie zachwieje to jednak jej pozycją.

– Czy politycy i media nie zbagatelizowali tej kampanii i wyborów?
– Też mam takie poczucie, że włączyli się w tę kampanię późno i niemrawo. Uderzyło mnie jednak późne włączenie się w kampanię mediów lokalnych, co obserwowałem uważnie u siebie na Śląsku. Analizy, oceny, przyglądanie się kandydatom pojawiło się dosłownie w ostatnich dniach. Podkreślali to ludzi ze sztabów lokalnych.
– Podział w PiS przykrył kampanię?
– Raczej tak. Polityka ogólnopolska toczyła się takim rytmem, jakby tych wyborów nie było. Gdzieś się przebijały, ale marginalnie. W TVN staraliśmy się pokazać starcia w największych miastach, ale politycy grali swoje.

– Wynik PiS jest dość dobry i okazało się, że rozłam, a nawet ogłoszenie w ciszy wyborczej wyjścia z partii trzech posłów nie zaszkodziły.
– Na razie nie. PiS ma swój żelazny elektorat. W zależności od koniunktury jego aktywność przy urnach daje do 15 proc., a w lepszych czasach ponad 25 procent. Jak dziś. Realna konkurencja może to sprowadzić bliżej 15 proc. O ile posłowie wychodzący z partii rozegrają to sprawnie. A jest tam kilka sprawnych osób.

– Listy wyborcze ułożono jeszcze przed wyrzuceniem posłanek. Spodziewa się pan odejścia wielu radnych śladem Poncyljusza i Kowala?
– Spodziewam się, tak samo jak grupy mniej znanych posłów. Im nie tylko nie podoba się nowy kurs Kaczyńskiego. Obawiają się, że przy nim nie znajdą się w parlamencie. A to będzie ich wypychać z partii. Ze stworzeniem klubu zapewne już dziś nie będzie problemu. I może się okazać, że będzie to  mocny klub.