"Super Express": - Dlaczego PiS po raz kolejny wystawia prof. Glińskiego na szefa rządu technicznego?
Kamil Durczok: - Poza kolejnym dowodem na uparty charakter prezesa Kaczyńskiego żadnego innego sensu w wystawianiu prof. Glińskiego nie widzę.
- Tym bardziej że PiS prowadzi tu grę wyłącznie na siebie, bo przecież pozostałe partie opozycyjne nie zagłosują na prof. Glińskiego. Wspólny kandydat byłby lepszym sygnałem?
- Nie wierzę w to, że znalazłby się kandydat, który połączyłby PiS, SLD i Twój Ruch. To nie zmienia faktu, że poza promocją nazwiska Gliński, trudno dostrzec jakiś cel polityki Jarosława Kaczyńskiego.
- Wszystko sprowadziło się znów do starcia między Tuskiem i Kaczyńskim. Prezes PiS nie zrobił konkurencji prof. Glińskiemu?
- Wiadomo było, że będzie to starcie dwóch liderów. Byłem jednak przekonany, że w środku afery podsłuchowej ton wystąpieniu Kaczyńskiego będzie nadawało wszystko to, co wynika z afery taśmowej. Tymczasem prezes PiS wygłosił za Glińskiego exposé, które dotyczyło OFE, mieszkań dla młodych, służby zdrowia i tego wszystkiego, co zwykle wygłasza nowy premier.
- Czy to źle?
- Moim zdaniem to absolutne marnowanie paliwa. Aby bowiem Tuska celnie uderzyć, trzeba było się skupić przede wszystkim na aferze podsłuchowej, która w wystąpieniu prezesa zajęła najwyżej 15 proc. To było jedno z zaskoczeń.
- A inne?
- To sam Tusk, który był w świetnej formie. Takiego premiera tak celnie punktującego Kaczyńskiego i powodującego podniesienie się mu ciśnienia, dawno nie widziałem. Byłem przekonany, że w środku tej afery, nad którą on zupełnie nie panuje, i widać, że w wielu momentach się gubi, wypadnie znacznie gorzej. Przede wszystkim premierowi skutecznie udało się sprowokować Kaczyńskiego, a to jak wiadomo sprawia, że prezes zaczyna popełniać błędy.
- PiS coś na tym zyska?
- Trzymając się terminologii tenisowej, tego gema na pewno wygrał Tusk. Nie wiem nawet, czy nie wygrał całego seta. Wynik meczu nadal jest jednak sprawą otwartą.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail