KAMIL DURCZOK przed SĄDEM za jazdę po pijaku: Mój syn chciał zmienić nazwisko

2021-01-27 11:04

Przed Sądem Rejonowym w Piotrkowie Trybunalski rozpoczął się dziś (27.01) proces znanego dziennikarza Kamila Durczoka, który w lipcu 2019 roku jadąc swoim samochodem na przebudowywanym odcinku autostrady A1 spowodował kolizję pod wpływem alkoholu. - Przepraszam wszystkich za to, co się stało – powiedział na sali sądowej. - Mój syn ze wstydu powiedział, że zmieni swoje nazwisko.

Proces Kamila Durczoka to konsekwencja wydarzeń z 26 lipca 2019 roku. Tego dnia były dziennikarz TVN jechał swoim BMW6 z Władysławowa nad morzem na swój rodzinny Śląsk. W okolicach Piotrkowa Trybunalskiego, na przebudowywanym odcinku autostrady A1, jego auto najechało na pachołek oddzielający jezdnie, następnie słupek uderzył w samochód jadący z naprzeciwka.

Kiedy na miejsce przyjechali policjanci dziennikarz wydmuchał aż 2,8 promila alkoholu. Durczok usłyszał zarzut spowodowania kolizji pod wpływem alkoholu, ale też sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Śledczy uznali bowiem, że całą trasę znad morza przejechał pijany. Chcieli nawet, by trafił do aresztu, ale nie zgodził się na to sąd.

Kamil Durczok stanął przed sądem

Dziś rozpoczął się jego proces. Dziennikarz przyznał się do jazdy pod wpływem alkoholu, nie przyznał się natomiast do sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.

- Chciałbym wszystkich przeprosić za moje zachowanie – mówił. - To nie powinno się zdarzyć.

Z jego zeznań wynika, że w przeddzień kolizji pił nad morzem bardzo dużo alkoholu. - W tamtym czasie byłem w bardzo złej kondycji psychicznej, głównie z powodu szkalujących mnie artykułów w tygodniku Wprost – wyjaśniał. - Rozwiodłem się wtedy z żoną, a na mnie zaczął się hejt w internecie. Pojechałem nad morze, sposobem odreagowania był alkohol. Piłem dużo piwa, wina, whisky. Rano obudziłem się, wypiłem jeszcze piwo i wsiadłem do samochodu. To największa trauma mojego życia, z którą będą musieli zmierzyć się także moi najbliżsi. Syn powiedział, że zmieni nazwisko, bo nie chce nazywać się tak samo jak ja,