Prokuratura domagała się, by gwiazdor, który na podwójnym gazie prowadził luksusowe BMW X6, został tymczasowo aresztowany. - Feralnego dnia wracał z urlopu znad morza do swoich rodzinnych Katowic. Oznacza to, że w stanie upojenia alkoholowego przejechał prawie 400 kilometrów! - mówi nam osoba znająca kulisy śledztwa. - Mogło dojść do tragedii – dodaje.
Zobacz też: Takim modelem BMW jechał Kamil Durczok
Sąd w Piotrkowie Trybunalskim zdecydował wczoraj, że dziennikarz opuści areszt. – Wobec podejrzanego zastosowano 15 tysięcy złotych poręczenia majątkowego, dozór policji i zakaz opuszczania kraju – mówi Witold Błaszczyk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
Kamil Durczok wyszedł na wolność.
- W tej sytuacji chcę powiedzieć jedno... Bardzo, bardzo wszystkich przepraszam – wykrztusił do mediów. - To, co się wydarzyło, jest karygodne. Pozostaje mi przeprosić moich widzów, internautów i czytelników. Przede wszystkim chciałbym przeprosić jednak moich najbliższych, bo zostali narażeni na infamię i cierpienia, na które nie zasłużyli – stwierdził Durczok.
Przypomnijmy, że w piątek przed godz. 13 swoim BMW 6 wjechał w pachołki, na remontowanym odcinku autostrady A1 między Łodzią a Piotrkowem Trybunalskim. W wydychanym powietrzu dziennikarz miał aż 2,6 promila alkoholu. Przez dwa dni trzeźwiał w piotrkowskim areszcie. W niedzielę prokuratura przedstawiła mu dwa zarzuty: prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości i spowodowania bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Za te czyny grozi mu nawet 12 lat więzienia.
Jak się dowiadujemy, prokuratura ma złożyć zażalenie na wczorajszą decyzję sądu