"Super Express": - Opublikowano stenogramy komisji Millera...
Kamil Durczok: - I trudno wyjaśnić, dlaczego opublikowano te dokumenty dopiero teraz.
- Tym razem powodem miało być porządkowanie ich. .
- Dwumiesięczny okres pomiędzy publikacją raportu a pokazaniem dokumentów źródłowych jest jednak dziwny. Komisja dysponowała nimi, kiedy tworzyła raport. Nie znam specyfiki sprawy, ale porządkowanie dokumentów, które powstają ze swojej natury w sposób dość uporządkowany, nie powinno chyba tyle trwać? To mętne tłumaczenie, podobnie jak słynne uzasadnianie opóźnień raportu Millera rzekomym tłumaczeniem na rosyjski i angielski. Co ciekawe, później opublikowano raport po polsku, a tłumaczenia pojawiły się dopiero po pewnym czasie... Do dziś nie otrzymaliśmy sensownej odpowiedzi, z czego wynikała tamta zwłoka.
- Po publikacji raportu Millera na naszych łamach mówił pan, że zwłokę uzasadnia chęć wyborczej gry sprawą ze strony PO. Dawkując co jakiś czas kolejne fragmenty, wpychałaby w kampanii PiS w dyskusję o Smoleńsku.
- I niewykluczone, że tak jest także w tym przypadku. Za tym, że jest to kolejna próba podrzucenia tego tematu, przemawiałoby to, że PO jest coraz częściej spychana w dyskusji na rejony niezbyt dla niej wygodne. A to rozliczamy ministra Grabarczyka, a to dyskutujemy o drożyźnie i cenach, a to o tym, jak radzi sobie z wykorzystywaniem prezydencji w UE. Gdyby prezentacja kolejnych materiałów w sprawie Smoleńska zaskoczyła, to na jakiś czas znów PO mogłaby odepchnąć dyskusję od innych kwestii, a PiS wszedłby w ramy partii jednego tematu. Podczas tamtej rozmowy przestrzegałem zresztą PO, że mogą się zakiwać w takiej grze raportem.
- Może przeciwnie - niczego nie ryzykują? Grupa niezdecydowanych w sprawie Smoleńska jest niewielka. A mogą zyskać wizerunek PiS, na którym im zależy.
- Może pan mieć rację, ale odwołując się do dalekich mi porównań piłkarskich - gra się w środkowej strefie boiska i lepiej ją opanować, żeby gra nie przeniosła się pod naszą bramkę. Rzeczywiście w kwestii katastrofy nie ma już raczej ludzi nieprzekonanych. Ale PO pozwala to oddalić grę od własnego pola. Co można bowiem jeszcze w kwestii smoleńskiej zarzucić PO? Niewiele. A w sprawach dotyczących konkretnych problemów, kolejnych ministerstw trochę by się tego zebrało.
- Czy zdawkowa reakcja na publikację tych dokumentów nie świadczy o tym, że katastrofa nie jest już tematem na kampanię?
- Może to o tym świadczyć. Może świadczyć o tym, że nie dają się wpychać w ten stereotyp partii jednego tematu. Nie musi to jednak wcale oznaczać, że jest to koniec wzmożonej aktywności polityków PiS w tej sprawie. O ile pamiętam, w terminie gdzieś pod koniec kampanii wyborczej zapowiadano prezentację końca prac zespołu Macierewicza. Gdyby miało się tak stać, to na samym finiszu kampanii może się okazać, że poseł Macierewicz robi z tego leitmotiv walki o parlament. Oczywiście o ile prezes Kaczyński nie postanowi inaczej.
Kamil Durczok
Redaktor naczelny "Faktów" TVN