Warszawa. Godz. 16.30. Były poseł Ryszard Kalisz parkuje niedaleko swojego biura poselskiego i idzie do pralni oraz pobliskiego sklepu. Ku naszemu zaskoczeniu na przedniej szybie jego prywatnego auta wyróżnia się naklejka sygnowana podpisem Kancelarii Sejmu. Okazuje się, że to... "przepustka posła". Szkopuł w tym, że Kalisz posłem już nie jest, bo zrezygnował ze startu w ostatnich wyborach.
Dlaczego Kalisz nadal używa poselskiej przepustki? Tego były polityk lewicy nie chciał nam ujawnić. Inni politycy jednak nie kryli zaskoczenia. - Taka przepustka uprawnia jedynie do wjazdu na teren Sejmu. I mogą z niej korzystać wyłącznie posłowie obecnej kadencji. To najwyraźniej wykorzystywanie popularności. Może pan Kalisz dzięki takiej przepustce liczy na większą przychylność, np. ze strony policjantów? - zastanawia się Jerzy Budnik (64 l., PO), wieloletni były szef sejmowej Komisji Regulaminowej. Z kolei według posła Andrzeja Jaworskiego (46 l., PiS) to, co robi Kalisz, chluby mu nie przynosi. - To obciach obciachów! Nie słyszałem o czymś takim, jak przepustka posła. Dziwi mnie, że przyczepiają takie plakietki byli posłowie - mówi nam Jaworski. Co na to Kancelaria Sejmu? Do zamknięcia tego wydania gazety milczała jak zaklęta...
Zobacz także: Wałęsa w opałach? Materiały o Bolku zabezpieczone w mieszkaniu Kiszczaka!