Ramzan Kadyrow zamieścił nagranie z rzekomych "zaciętych walk" w rejonie Chersonia, w których jego oddziały miały odnieść, a jakżeby inaczej, miażdżące zwycięstwo. Żołnierze pułku "Północ" mieli zabić "200 ukraińskich nacjonalistów", a także zniszczyć jednostki ciężkiego sprzętu wojskowego i transporterów opancerzonych. - Chłopaki wyeliminowali zagrożenie szybko i bez strat. Potwierdza to wysoki poziom profesjonalizmu pułku 'Północ'". Jednocześnie uzupełnili oni swój bogaty arsenał zdobytą zachodnią bronią - stwierdził czeczeński przywódca. Nagranie jednak w żaden sposób nie dokumentuje rzekomych "zdobyczy", ani zniszczonych jednostek wroga.
Polacy wśród ofiar?
Kadyrow dodał zaskakująco, że wśród zabitych żołnierzy, miała być też duża liczba Amerykanów i Polaków. Według przywódcy nie byli to jednak najemnicy z Międzynarodowego Legionu walczącego w Ukrainie, a... regularne oddziały NATO działające pod "przykrywką". W taki sposób Sojusz miałby chcieć ukryć obecność swoich wojsk. - Nawet rzekomo najsilniejsza armia świata jest w stanie ukryć się jedynie za zwykłymi żołnierzami Sił Zbrojnych Ukrainy. Tym razem jednak ta strategia się nie sprawdziła - stwierdził.
Kłamstwa Kadyrowa
Przypomnijmy, że od początku wojny czeczeńskie oddziały są obiektem drwin i żartów. Kadyrowcy są nazywani "tiktokowym wojskiem", bo swoimi nieistniejącymi osiągnięciami regularnie chwalą się w mediach społecznościowych. Sam Kadyrow wiele razy próbował przekonywać swoich "fanów", że osobiście nadzoruje działania wojenne, gdy w rzeczywistości większość zamieszczanych nagrań (m.in. z przejęcia ukraińskiego sprzętu) powstawało w Czeczenii lub daleko od linii frontu.