Szef PiS Jarosław Kaczyński na spotkaniu z mieszkańcami Grudziądza, podobnie jak w sobotę w Włocławku, mówił o sprawach seksualności. Zaczął swoją wypowiedź w tym temacie od hipotetycznej sytuacji, w której do pracy przychodzi mężczyzna i mówi: "ja nie jestem Władysław, ja jestem Zosia".
"No i według tego, co nam zalecają z Zachodu, wszyscy powinni się temu podporządkować, bo inaczej się uraża. A dlaczego ja jestem Zosia? No, bo może jutro będę z powrotem Władysławem, ale dzisiaj jestem Zosia" - opowiadał prezes PiS.
Kaczyński mówił też , że "naprawdę nie można podważać tego, co jest zawarte już w ludzkich genach, bo przecież te geny się w sposób oczywisty różnią". Zaznaczył przy tym, że oczywiście w męskości i kobiecości są elementy kulturowe, stąd są one różnie pojmowane w różnych krajach. "Temu nikt rozsądny nie przeczy i to są oczywistości. Kobiety i mężczyźni powinni być równi w swoich prawach i obowiązkach, chociaż przy pewnym zróżnicowaniu" - podkreślił prezes PiS.
Dodał, że Polska poszła "dużo dalej i dużo ostrzej" niż inne państwa w kwestii ochrony kobiet przed przemocą domową. -"My się musimy obronić przed szaleństwem, musimy obronić rodzinę składającą się z kobiety i mężczyzny, i oczywiście - daj Boże - z dzieci, no i musimy się obronić przed dominacją pewnego typu kultury, która wynika z pewnego rodzaju, że tak powiem, odejść od normy.
Zobacz też: Jarosław Kaczyński zaapelował do Polaków. Przy okazji wbił szpilę w Tuska
Nie dlatego, że chcemy z tego powodu kogokolwiek prześladować, nikogo nie prześladowaliśmy, to nie jest polska tradycją (..) ale to nie oznacza, że musimy się na wszystko zgadzać" - powiedział Kaczyński.
"My nikomu, że tak powiem, do sypialni nie mamy zamiaru zaglądać, ale jednocześnie chcemy utrzymać zwykłą normalność i to jest nasze prawo" - podkreślił Kaczyński. Ale - jak dodał - to tworzy program, który nie podoba się "różnym siłom w Europie, tym siłom rewolucyjnym, lewicowym, lewackim".