To wtedy zaczęli się ze sobą spotkać w restauracjach. Późniejszy szef Prawa i Sprawiedliwości zabierał Jadwigę Staniszkis do słynnego w Białymstoku "Hortexu". W tym mieście oboje wykładali na filii Uniwersytetu Warszawskiego. "Pamiętam, że chciała zamawiać najtańsze potrawy, czyli kurze żołądki. Na szczęście znów zarabiałem, miałem pieniądze, więc pozwalaliśmy sobie na nieco bardziej wymyślne dania" - pochwalił się Jarosław Kaczyński. Później Staniszkis wyjechała do USA i jej kontakt z młodszym kolegą z uczelni mocno się ograniczył.
TYM ZAJADA SIĘ JAROSŁAW KACZYŃSKI
ZOBACZ W MATERIALE WIDEO, CO JESZCZE POWIEDZIAŁA JADWIGA STANISZKIS
Jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku Staniszkis jednak mniej lub bardziej wspierała PiS i Kaczyńskiego. Od jakiegoś czasu jednak jest zajadłym krytykiem rządów tej partii. - Jesteśmy krajem autorytarnym. Po pierwsze, widać ten moment strachu, widać w samym PiS-ie i poza tym widać jednak co się dzieje z instytucjami, z poszczególnymi publicznymi rolami. Ludzie się jednak boją, ci urzędnicy się boją i takie manipulowanie państwem jest jednak oznaką autorytaryzmu - oceniła profesor w ostatniej rozmowie z TVN24. Kaczyńskiego bardziej zaboleć musiały jednak inne słowa Staniszkis. - Gdyby doszło do konkurencji Tusk-Duda, to zagłosowałabym na Tuska - zapowiedziała. Zaznaczyła przy tym, że uważa, że obecny szef rady Europejskiej był kiepskim premierem, ale „na tle tego rządu wszystko wydaje się lepsze”.