"Super Express": - Kwestia bezpieczeństwa i obronności kraju jest jedną z tych, które w przypadku prezydenta RP wykraczają poza prawo weta i inicjatywę ustawodawczą.
Prof. Romuald Szeremietiew: - Uprawnienia prezydenta mniej dotyczą bieżącej polityki, a bardziej spraw strategicznych, np. wyznaczania kierunku rozwoju państwa. Z racji pełnionego stanowiska prezydent jest wręcz odpowiedzialny za bezpieczeństwo narodowe. Jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, mianuje najwyższych dowódców wojskowych, podpisuje polityczno-strategiczną dyrektywę obronną państwa.
- Jaką politykę strategiczną prowadził Lech Kaczyński?
- Jego wizja polityki wschodniej nie przez wszystkich była dobrze rozumiana. Uważał, że relacje ze wschodnimi sąsiadami są kluczowe dla naszej polityki bezpieczeństwa. Rozwiązania korzystne dla Polski nie pokrywają się z planami Federacji Rosyjskiej. Ta sprzeczność z kolei nie jest właściwie rozumiana przez niektórych partnerów Polski w Unii Europejskiej. Koniec końców, zatwierdzona przez UE wspólna polityka wschodnia, nazwana Partnerstwo Wschodnie, w pewnej mierze jest potwierdzeniem polityki Lecha Kaczyńskiego.
- Który z kandydatów na urząd prezydenta lepiej przysłużyłby się obronności Polski?
- Bronisław Komorowski był współsprawcą usunięcia mnie z MON. Po uniewinnieniu mnie nie przeprosił za to, co zrobił. Mimo to staram się zachować obiektywizm. I tak patrząc na obu kandydatów uważam, że o bezpieczeństwo narodowego lepiej może zadbać prezydent Jarosław Kaczyński. Dostrzega on potrzebę mocniejszego zakotwiczenia bezpieczeństwa Polski w strukturach międzynarodowych. Wie, że musimy mieć mocną pozycję w NATO, aby plany ewentualnej obrony naszego regionu przez Sojusz zostały wreszcie stworzone. Poza wymiarem militarnym, widzi też potrzebę zapewnienia bezpieczeństwa w sferze polityczno-gospodarczej, co może dać Unia Europejska. Komorowski zbyt dużą wagę przykłada do tego drugiego aspektu kosztem pierwszego.
- Co miał na myśli Kaczyński, mówiąc podczas niedzielnej debaty, że jego rząd był mniej minimalistyczny w sprawie armii niż obecny?
- Chodziło mu zapewne o obecny kształt polskich sił zbrojnych, a więc o kwestię uzawodowienia wojska. Komorowski wyraźnie stoi na stanowisku, że armia ma być wyłącznie zawodowa. Potrzebujemy wojsk operacyjnych, dobrze wyszkolonych, uzbrojonych i dowodzonych. Obecny stan armii, co jest zasługą politycznego zaplecza Komorowskiego, jest pod tym względem mizerny. Ponadto powinniśmy mieć wojska obrony terytorialnej. Obywatele powinni umieć bronić swego dobytku w razie klęsk i kryzysów i w razie obcej napaści. Takie zdolności można nabyć po 2-3-miesięcznym przeszkoleniu. PiS jest znacznie bliższy takiemu rozwiązaniu niż Platforma.
- Jak wyglądałyby relacje na linii MON - Pałac Prezydencki w przypadku zwycięstwa Komorowskiego, a jak Kaczyńskiego?
- O tym, że prezydentura Komorowskiego nie przysłuży się bezpieczeństwu państwa, świadczy zamieszanie w sprawie Afganistanu. Gdy mianowany przez Komorowskiego szef BBN Stanisław Koziej ogłosił przegraną NATO w Afganistanie, przeciwne stanowisko zajął w tej sprawie wyznaczony też przez Komorowskiego na szefa Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Cieniuch. Komorowski przy okazji popełnił karygodną gafę, oświadczając, że wraz z premierem opracował strategię wyjścia z NATO. Później tłumaczono, że się przejęzyczył, mając na myśli Afganistan. Takie oświadczenie jest sygnałem dla wroga, że wzmagając ataki i zabijając polskich żołnierzy, skłonią polskie władze do spełnienia zapowiedzi Komorowskiego. Kandydat PO na prezydenta także z tego powodu powinien uważać na to, co mówi.
prof. Romuald Szeremietiew
Były minister obrony narodowej, wykładowca Krakowskiej SW i KUL