Odwołanie się do pamięci zmarłego brata, do jego dzieła, bez wskazywania, na czym konkretnie to dzieło ma polegać, jest dla tej partii optymalnym posunięciem.
Legenda Lecha Kaczyńskiego już jest, już działa na wyborców. I politycy PiS na pewno będą chcieli ją ugruntować. Przecież wszyscy, którzy oddawali po śmierci hołd Parze Prezydenckiej pod Pałacem, zostali jakby hurtem zapisani do PiS-u. Pojawiło się twierdzenie, że do tej pory Lech Kaczyński był tylko źle przedstawiany, a tak naprawdę jego polityka była wybitna i wizjonerska. To jest ewidentnie próba tworzenia nowego mitu, choć nie wiem, czy będzie on powszechnie przyswojony.
Dzięki ustawieniu kampanii w taki sposób Jarosław Kaczyński ma jednak szansę nawet na zwycięstwo. Dla jego przeciwników będzie to bowiem niezwykle trudna kampania. Każda ostra wypowiedź, każdy atak na prezydenturę Lecha Kaczyńskiego może być uznany za szarganie świętości. I choć mówi się, że w wyborach powinny decydować elementy merytoryczne, to w takiej jak obecna sytuacji decydujące mogą być jednak emocje. Szanse prezesa PiS może zwiększyć też to, że może chcieć skupić nie tylko zwolenników swojej partii, ale wszystkich tych, którzy nie lubią Platformy Obywatelskiej i rządu Donalda Tuska.
Paweł Wroński
Publicysta "Gazety Wyborczej"