Uchwalona w ubiegły piątek przez Sejm i zaakceptowana w czwartek przez Senat nowelizacja ustawy o IPN trafiła już do prezydenta Andrzeja Dudy. Kaczyński jednoznacznie ocenił, że jest przekonany, że Duda powinien podpisać nowelizację. Jak dodał, jeśli chodzi "o jakieś rozmowy, łagodzenie sytuacji, może być możliwe tylko wtedy, jeżeli my uznamy, że jesteśmy państwem suwerennym".
W jego opinii: - Trzeba przede wszystkie zrozumieć, co tutaj się stało. Nam odmówiono prawa do obrony własnej godności; godności narodu, któremu w sposób niebywale wręcz skandaliczny przypisuje się winy innego narodu, to znaczy narodu niemieckiego (...) Mamy tutaj do czynienia z sytuacją, w której można by tu użyć takiego porównania: bandyci napadli na dom, w którym są dwie rodziny, jedną wymordowali prawie w całości, a drugą tylko w części, resztę pobili, obrabowali i upokorzyli, a później się okazuje, że to ta druga rodzina, ta nie do końca wymordowana była winna, a nie bandyci.
Jak kontynuował: - To, co widać już w tej chwili tak z całą pewnością, to te dwadzieścia parę lat polityki wstydu, pedagogiki wstydu, z którą łączył się zupełny brak tworzenia mechanizmów obronnych, jeśli chodzi o naszą godność, o to wszystko, co w świecie mówi się o Polakach, przynosi dzisiaj fatalne efekty. Podkreślił przy tym, że "tutaj musi nastąpić zmiana": - My tę zmianę, można powiedzieć, konstruujemy, chociaż to bardzo trudno idzie z powodu różnych oporów. Nie będę ich w tej chwili opisywał, ale te opory są naprawdę bardzo, bardzo poważne.
Kaczyński podkreślił, że "z drugiej strony trzeba też rozmawiać z naszymi sojusznikami w ten sposób, żeby oni rozumieli, że my jednak nie mamy zamiaru wyrzekać się naszej godności". Tłumaczył on: - Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że za tą zgodą na to wyrzeczenie się, idą być może, tutaj nie mam pewności, ale być może idą kolejne żądania już zupełnie innej natury i że my na to po prostu, na to wszystko, zgodzić się żadnym wypadku nie możemy.
Przy tej okazji zdradził również kulisy rozmów premierów Polski i Izraela, mówiąc: Kiedy premier Mateusz Morawiecki rozmawiał z premierem (Izraela), to premier Netanjahu ani razu nie powiedział o Niemcach tylko o nazistach, beznarodowych nazistach. Nie, to Niemcy, a nie Polacy - i to trzeba bardzo mocno mówić, bardzo mocno głosić, trzeba się tutaj po prostu bronić, bronić i jeszcze raz bronić. Dodał, że jest przekonany, że w tej kwestii tak samo postępowałby jego brat: - To co się stało jest dla nas ogromnym i bardzo nieprzyjemnym zaskoczeniem. Kompletnie się nie zgadzam z tym, że mój brat zajmowałby - gdyby żył dzisiaj - jakieś inne stanowisko. Zajmowałby takie stanowisko, jakie my zajmujemy. Nie mam co do tego najmniejszej wątpliwości.
Zobacz także: "Dobry Polak to MARTWY Polak". Atak na polskich turystów w Izraelu