"Super Express": - Premier światowiec, ceniony nawet przez przeciwników PiS naukowiec jako szef MSZ, brak konfliktującego nas z KE Jana Szyszki i wprowadzającego zamieszanie w relacje z sojusznikami Antoniego Macierewicza - to wszystko dobry grunt pod reset polskiej polityki zagranicznej?
Witold Jurasz: - Szczerze mówiąc, nie spodziewam się w tej materii szczególnej korekty kursu. Przede wszystkim MSZ w Polsce jest wyjątkowo mało istotne, a polityka zagraniczna podlega naprzemiennie kancelariom prezydenta bądź premiera. W polityce wschodniej MSZ się niemal w ogóle nie liczy, a politykę prowadzą instytucje niekoniecznie do tego powołane, które, zamiast wspierać dyplomację, uznały, że ją zastąpią. W samym zaś MSZ mamy pewną schizofrenię kadrową. Z jednej strony wyklina się okres miniony, a z drugiej strony do łask wracają nominanci Radosława Sikorskiego. I to ci najsłabsi, ale za to potulni. Dzięki czemu robili karierę i w resorcie Sikorskiego, i Waszczykowskiego.
- Jednym słowem, kowal zawinił, a Cygana powiesili?
- Niezależnie od wielu nieszczęśliwych wypowiedzi ministra Waszczykowskiego to nie on odpowiadał za zaostrzenie relacji nie tylko z Komisją Europejską, ale także z naszymi partnerami europejskimi. W tym miejscu trzeba też dodać, że wina za takie, a nie inne stosunki Polski z innymi krajami nie leży wyłącznie po stronie Polski czy też rządu PiS. Widać bowiem złą wolę choćby ze strony prezydenta Macrona. Niemniej nie wydaje się, aby techniczny i słaby politycznie minister spraw zagranicznych, jakim jest Jacek Czaputowicz, był w stanie dokonać jakiejś zmiany w niezwykle zideologizowanej polityce zagranicznej PiS. Sam fakt, że jest mądry, to dobra wiadomość, ale w polityce mądrość nadmiernie się nie liczy.
- A MON?
- Cóż, po ministrze Macierewiczu wszystko będzie zmianą na lepsze. Przy całym moim krytycyzmie wobec niego, trzeba mu jednak oddać jedno - był to najbardziej proukraiński minister w rządzie PiS. MON robił naprawdę dużo dla poprawy relacji z Ukrainą i odejście Antoniego Macierewicza może raczej wróżyć źle, a relacje z Ukrainą i tak już uległy pogorszeniu.
- Ale przynajmniej wojna na górze trochę się uspokoi...
- Nie ma wątpliwości, że styl sprawowania przez niego urzędu i używane przezeń metody niszczenia ludzi poprzez odbieranie im pod wydumanymi pretekstami dostępu do tajemnic państwowych czy też oskarżanie o zdradę każdego, kto miał inne zdanie, były czymś fatalnym. Choć jeśli już mowa o odbieraniu dostępu do tajemnicy państwowej, nie on pierwszy tak działał. To stała metoda kolejnych polskich rządów. Również PO z dużą przyjemnością korzystała z tych samych, powiedzmy sobie szczerze, wyjątkowo prostackich i chamskich metod. Znam kilku ludzi, których w ten sposób wykończono.
- Mówił pan, że to nie Waszczykowski kreował politykę zagraniczną rządu PiS, a techniczny szef MSZ niewiele zmieni. Ale może ta nominacja to jednak sygnał, że i na Nowogrodzkiej szykuje się przewartościowanie pisowskiej polityki zagranicznej?
- Sądząc po przekazie telewizji dla niepoznaki nazywanej publiczną, która wykonuje precyzyjne wytyczne z Nowogrodzkiej, nie wygląda na to, żeby jakaś korekta miała się dokonać. Ponieważ polityka zagraniczna PiS jest w dominującym stopniu pochodną polityki wewnętrznej, to trudno założyć, żeby miało dojść do korekty kursu polityki zagranicznej, skoro nie ma korekty polityki wewnętrznej.
- Czyli wojna z zagranicą trwa i trwa mać?
- Nie chodzi nawet o to, że rząd wchodzi w konflikty z innymi krajami czy UE. Tak samo jak irytuje mnie radykalizm prawej strony, tak przekonanie strony przeciwnej, że jakiekolwiek konflikty są z natury złe, również trudno uznać za mądre. Czasem nie ma wyjścia i trzeba wejść w spór czy nawet konflikt, ale ważne, by robić to mądrze i wybierać bitwy, staczając tylko te, które dotyczą spraw ważnych dla państwa. No i jeszcze by bitew tych nie przegrywać. Problem z polityką PiS jest taki, że wybiera on sprawy, które są zupełnie nieważne, ale za to nośne wewnętrznie. Czy tu się coś zmienia? No nie.
- Zmiany personalne mogą jednak jakoś obniżyć temperaturę sporu? Czy dla zagranicznych partnerów liczą się jednak czyny, a nie wizerunkowe korekty?
- Na pewno styl w dyplomacji ma znaczenie. I pod tym względem roszady w rządzie to dobra zmiana. Natomiast decyzje polityczne zawsze są jednak tym meritum, które liczy się najbardziej. Pod tym względem nie widać w PiS refleksji. A nawet jeśli jest, to zawsze jest ów mityczny twardy elektorat, którzy rzekomo chce konfliktu. Czy coś się zmieni? Nie wiem. To wróżenie z fusów.
Zobacz także: LISTA Szyszki. Minister dał pracę prawie 40-stu krewnym i znajomym. NAZWISKA