Juliusz Braun, kandydat na prezesa TVP: Tak rozrywka w TVP wyglądać nie może

2011-04-15 4:00

Dla "SE" mówi faworyt w wyścigu do fotela prezesa TVP

"Super Express": - Jest pan jednym z kandydatów na prezesa TVP. Jaka jest pana recepta na stworzenie atrakcyjnej telewizji publicznej?

Juliusz Braun: - Moim zdaniem, telewizja publiczna musi przede wszystkim wzbogacać.

- Wracamy więc do misji TVP, z którą często bywało bardzo krucho...

- Oczywiście, ale chodzi o misję w szerokim rozumieniu. Misja to przede wszystkim wysoka jakość - zarówno rozrywki, jak i sportu czy edukacji. To jest podstawowe zadanie dla osób zarządzających TVP. Musi być w niej też to, co jest komercyjnie mało opłacalne. Choćby teatr telewizji, którego wartość handlowa jest niewielka. Natomiast już 700 tys. widzów teatru telewizji to więcej niż łączna liczba publiczności w tradycyjnych teatrach.

Patrz też: Mało pieniędzy w TVP. Będzie nocna przerwa w nadawaniu programu

- Kiedy mówimy o misji TVP, zawsze przywoływany jest przykład teatru telewizji. Czasami można odnieść wrażenie, że to listek figowy, który jest wytłumaczeniem dla komercyjnych produkcji...

- Oczywiście teatr telewizji to nie wszystko. Także kiedy robimy seriale, musimy dbać, żeby były jak najlepsze. "Ojciec Mateusz" czy "Ranczo" są bardzo atrakcyjne, ale też spełniają misję telewizji publicznej dzięki doskonałej jakości i ważnemu przesłaniu społecznemu.

- Kiedyś falę złośliwych komentarzy wywołało to, że TVP uznała program "Gwiazdy tańczą na lodzie" za wypełniający jej misję. To też pana zdanie?

- Mieści się on w definicji misji. Mieści się w niej jednak, jeśli jest dobrej jakości. Momentami jednak nie spełniał tego kryterium. Miał oczywiście duży potencjał kulturotwórczy, pokazując dobre zachowania, dobrą rozmowę i budując kulturę rozrywki. Zdarzało się, że tej kultury brakowało, szczególnie, kiedy do głosu dochodziło jury. Tak rozrywka w TVP wyglądać nie może.

- Rozumiem, że widzi pan telewizję gdzieś w połowie drogi między komercją a kulturą wysoką...

- W ustawie jest bardzo dobre określenie. Napisane jest tam, że mamy dostarczać treści całemu społeczeństwu i poszczególnym jego częściom. Powinniśmy więc robić coś, co z założenia jest dla wszystkich, ale spełnia odpowiednie standardy. Mogą więc być to programy w stylu "Gwiazdy tańczą na lodzie" czy "Bitwa na głosy". Nie możemy jednocześnie zapomnieć o tych grupach społeczeństwa, które chcą obejrzeć teatr telewizji czy koncert muzyki poważnej. Zresztą dzięki TVP audytorium tych niekomercyjnych widowisk ma szansę się powiększyć.

- Panu się podoba pomysł, aby podzielić anteny i stworzyć z Jedynki kanał misyjny, a z Dwójki kanał komercyjny?

- Na pewno anteny trzeba bardziej sprofilować. TVP nie może konkurować sama ze sobą i oferta programowa poszczególnych kanałów powinna się uzupełniać. Jedynka powinna być adresowana do wszystkich ze względu na swój zasięg. Ma mieć elementy rozrywki, edukacji kulturalnej czy programów przeznaczonych dla najmłodszych widzów. Dwójka powinna być bardziej sprofilowana na kulturę. Ciągle też za mało wykorzystujemy kanały tematyczne. Siłą TVP powinna być różnorodność i w każdej chwili nasze anteny powinny oferować programy dla każdego - i miłośnika seriali, i miłośnika muzyki klasycznej.

- Na to wszystko trzeba mieć pieniądze. Bez abonamentu, który coraz mniej osób płaci, będzie trudno. Jak zachęcić ludzi, żeby go płacili?

- Wiele osób mówiło, że jak będzie więcej pieniędzy, powstaną lepsze programy. To trochę błędne koło. Moim zdaniem musimy pokazać najpierw, w czym różnimy się od konkurencji, i robić dobre programy, żeby zachęcić widzów do płacenia abonamentu. Inaczej nic z tego nie wyjdzie.

Juliusz Braun

P.o. prezesa TVP