JOW to jednomandatowe okręgi wyborcze. Ich wprowadzenie w życie pozwoliłoby na podział Polski na 460 okręgów wyborczych, których obecnie jest tylko 41. Taki podział okręgów obowiązywałby w wyborach do Sejmu. W każdym z okręgów mógłby zostać wybrany tylko jeden poseł, który zdobyłby w głosowaniu najwięcej głosów. Każdy kandydat startowałby jako niezależny albo popierany przez którąś z partii wyborczych. Zaś wyborcy wybieraliby kandydata z jeden listy pełnej nazwisk. Zdaniem osób, które popierają wprowadzenie JOW, zmiana systemu wyborczego na Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, to najlepszy sposób na wybieranie posłów. Jednym z propagatorów JOW jest Paweł Kukiz, hasło wprowadzenie JOW, stało się jego sztandarowym hasłem w czasie kampanii wyborczej. Po pierwszej turze wyborów, gdy okazało się, że Kukiz zdobył ponad 20 proc. głosów, sprawą JOW zainteresował się prezydent Bronisław Komorowski, który tuż po wyborach zapowiedział referendum w sprawie JOW.
JOW - co dobrego dają?
Jakie są, zdaniem zwolenników jednomandatowych okręgów wyborczych zalety JOW? To przede wszystkim ta mówiąca o tym, iż posłowie w końcu byliby w pełni odpowiedzialni przed swymi wyborcami za to co robią. Mogłoby to też ożywić życie polityczne w Polsce i podnieść kompetencje posłów. Do tego politycy wybrani w systemie JOW byliby bardziej zainteresowani w tym, co dzieje się w ich regionie, a to pozwalałoby na rozwój danego miejsca. Po wprowadzeniu JOW rozwinęłoby się społeczeństwo obywatelskie.
JOW - gdzie funkcjonują?
JOW funkcjonują w Wielkiej Brytanii, USA, Kanadzie, Japonii, Australii, Francji. Ostatnie wybory w Wielkiej Brytanii pokazują jednak, że JOW nie zawsze działa tak, jakby chcieli tego ich zwolennicy. Przykładem są wybory, które ostatnio zostały tam przeprowadzone. Konserwatyści zdobyli 11,3 mln głosów i otrzymali 331 mandatów, laburzyści 9,3 mln głosów i 232 mandatów, zaś UKIP zdobyła 3,9 mln głosów, a dało jej to tylko 1 mandat.