"Super Express": - Światowe media z entuzjazmem relacjonują zwycięstwo libijskich rebeliantów w walce z Kaddafim. Po jego upadku sytuacja w Libii wróci do normy?
John R. Bradley: - Patrząc na Libię, od razu widzę Irak po upadku Husajna. Wiele mówiono wtedy o demokracji, wolności i pluralizmie w tym kraju. Skończyło się na ustawionych przez USA wyborach, a kraj pękł wzdłuż wyznaniowych, regionalnych i etnicznych linii podziału. Nie dość, że Libia jest jeszcze bardziej niespójna etnicznie, to na czele rebelii stanęli radykalni islamiści.
- Libijskie plemiona będą w stanie pokojowo współistnieć?
- Tym plemionom nie podoba się idea państwa narodowego. Jeśli już są komuś lojalne, to tylko swoim klanom. Oczywiście Waszyngton zainstaluje marionetkowy reżim, ale w przewidywalnej przyszłości w Libii zapanuje nieopisany chaos. Większe plemiona będą chciały władzy dla siebie, a mniejsze, lojalne do tej pory wobec Kaddafiego, będą sabotowały ich działania. Można z dużą dozą pewności powiedzieć, że krajem będą wstrząsać coraz głębsze podziały wewnętrzne.
- Jak Kaddafiemu udało się utrzymać ambicje poszczególnych plemion na wodzy?
- Lojalność jednych kupował, innych zdobywał represjami aparatu bezpieczeństwa. W ten sposób działają wszystkie wieloetniczne kraje w tej części świata. Plemiona są trochę jak najemnicy - pozostają wierni tym, którzy płacą najwięcej. Dlatego w Iraku CIA jeszcze przed ostatnią wojną i w czasie jej trwania przyjeżdżała do poszczególnych wiosek z walizkami pieniędzy. Libia nie jest tu wyjątkiem.
- Potencjalnym źródłem napięć w Libii są zasoby ropy naftowej. Wokół nich będą trwały wewnętrzne waśnie?
- Libia nie ma może tak bogatych złóż ropy, jak kraje Zatoki Perskiej, ale znajduje się blisko Europy, więc koszty jej transportu są niezwykle niskie. Trzeba oczekiwać, że Libia stanie się wkrótce przedmiotem gry między światowymi mocarstwami, które będą chciały dla siebie jak najwięcej libijskiej ropy. Na pewno wykorzystają wewnętrzne napięcia w Libii do swoich celów i będą rozgrywać zamieszkujące ten kraj plemiona, aby kontrolować wydobycie ropy naftowej.
- Jak chaos w Libii wpłynie na światowe bezpieczeństwo?
- NATO uzbroiło rebeliantów po zęby, a część z nich to islamistyczne bojówki, które odmawiają uznania władzy zmontowanego naprędce powstańczego rządu. Wkrótce mogą zwrócić się zbrojnie przeciwko jego zwierzchnictwu i wspierającemu go Zachodowi. To przepis na katastrofę. Ale póki ropa będzie płynąć, USA i Europa będą w stanie to zaakceptować. Nawet jeśli będzie to oznaczać sporadyczne zamachy terrorystyczne organizowane przez fundamentalistów działających w Libii.
John R. Bradley
Brytyjski specjalista ds. krajów arabskich