"Super Express": - Sporo było ostatnio zamieszania z pańskimi wypowiedziami nt. wskrzeszeń i uzdrowień. Pan widział na własne oczy wskrzeszenie kogokolwiek?
John Godson: - Udzielałem wywiadu, w którym mówiłem, że widziałem. Teraz chciałbym sprecyzować, że nie byłem naocznym świadkiem wskrzeszenia. Widziałem jednak film, który to uwiecznił i w mojej ocenie było to najlepiej udokumentowane wskrzeszenie w historii. Występowali w nim lekarz, pracownik kostnicy, członkowie rodziny zmarłego, świadkowie, przedstawiono akt zgonu. A więc widziałem, ale na filmie.
- Czy spotkał pan tego wskrzeszonego człowieka? Wie pan, jak długo był martwy?
- Z tego, co pamiętam, był martwy trzy dni. Leżał w kostnicy, był balsamowany.
- A uzdrowienie pan widział?
- Widziałem, choć może niezbyt znaczące. Widziałem, jak uzdrowiono osoby chore na malarię czy inne schorzenia.
- To było w Polsce czy w Afryce?
- W Nigerii.
- Jak to wyglądało?
- To są proste rzeczy. Kaznodzieja modlił się w intencji chorego. Ten nagle wstał i czuł się bardzo dobrze.
- Dlaczego w Europie jest tak mało uzdrowień czy wskrzeszeń?
- Wydaje mi się, że wynika to z wiary, czy wręcz jej braku.
- Czyli Europa jest niewierząca?
- Europa jest bardzo sceptyczna wobec wiary. Wszystko opiera się na rozumie. A wskrzeszenia i uzdrowienia wynikają z wiary. Kiedy jest atmosfera wiary takie rzeczy się dzieją.
- My, Polacy, jesteśmy za mało wierzący, dlatego tak mało jest wskrzeszeń i uzdrowień?
- Nie chciałbym stawiać tak daleko idących wniosków. Uważam jednak, że za dużo jest tu racjonalności. A rzeczy, o których mówimy, dzieją się poza rozumem.
- Spotkał się pan z falą drwin w związku z tym, że wierzy pan we wskrzeszenia.
- Co ciekawe, te drwiny płyną z tej części społeczeństwa, która uważa się za tolerancyjną, wykształconą i mającą szerokie horyzonty. Okazuje się jednak, że ich horyzonty są wyjątkowo wąskie. Bycie chrześcijaninem oznacza, że wierzy się w to, co zapisano w Piśmie Świętym. A znajdziemy tam fragment, który mówi o tym, że kto wierzy, doświadczy cudów. A więc chrześcijanin powinien w takie rzeczy wierzyć.
- Czuje się pan nietolerowany przez prof. Hartmana, który mówi o sobie jako człowieku bardzo tolerancyjnym?
- Jego teza, jakoby osoba wierząca w takie rzeczy nie powinna być posłem, to daleko idąca nietolerancja.
- Czyli jest pan prześladowany przez polskiego profesora?
- Słowa "prześladowany" używam bardzo rzadko i w bardzo określonych sytuacjach.
- Prof. Hartmanowi odpowiedział pan dość błyskotliwie, a mianowicie tak: "Pan wierzy, że pana przodkiem była małpa. Czy to nie jest śmieszne?". I pana śmieszy, że przodkiem profesora była małpa?
- Jeżeli uważa, że osoba wierząca nie powinna być posłem, śmieje się z mojej wiary. Mógłbym zrobić to samo w stosunku do pana profesora - śmiać się z jego religii, czyli ateizmu.
- Ateizm jest formą religii?
- Zgadza się, to pewien system wierzeń. On uważa, że pochodzi od mały, a jego przodkowie byli gadami. Z tego można się śmiać, ale ja się nie śmieję.
- Ale mówi pan, że to śmieszne.
- Śmieszne jest to, że on w to wierzy. Ale ma do tego prawo.
- Powiedział pan kiedyś, że pana zdaniem niektórzy ludzie, którzy uważają się za wykształconych i tolerancyjnych, są ograniczeni umysłowo. Przecież to obelga.
- Ograniczenie umysłowe jest tym, co nazwałem wąskimi horyzontami.
- Nie jest tak, że prof. Hartmanowi odgryza się pan, mówiąc, że jest ograniczony umysłowo, czyli tępy?
- Nie o to chodzi. Szerokie horyzonty myślowe oznaczają, że choć jestem wierzący, przyjmuję do wiadomości, iż są osoby niewierzące i szanuję je. Jeśli zostaną wybrani do Sejmu, nie odmawiam im prawa do bycia posłami. Natomiast pan profesor, etyk, który kończył Katolicki Uniwersytet Lubelski i podobno katolickie liceum, uważa, że osoba wierząca we wskrzeszenia i uzdrowienia nie powinna być posłem. To ograniczenie horyzontów myślowych.
- A pana wyborcy jak reagują na pana słowa dotyczące wskrzeszeń i uzdrowień?
- Reakcje są mieszane. Cieszę się jednak, że odbywają się takie dyskusje.
- Jakie są proporcje - pół na pół?
- Wiele osób mówi mi, że nie wierzy jak ja, ale gratulują mi mojej wiary i że mam odwagę jej bronić.
- A koledzy z PO? Mówią: "Johnny, daj spokój. To nam szkodzi"?
- Tak samo jak społeczeństwo.
- Kto z PO najbardziej pana krytykuje?
- Nie będę mówił o personaliach, bo to nieelegancko.
- No szkoda. Ale zdradził mi pan przed rozmową, że po jednym z wywiadów dostał pan SMS od znanego polskiego dziennikarza, który powiedział...
- Po wywiadzie u Moniki Olejnik pogratulował mi i zdradził, że sam został uzdrowiony z raka.
- Powiedział, w jakich warunkach?
- To był tylko SMS. Powiedział po prostu, że też wierzy w cuda.
- Czyli ten straszny ciemnogród jest także wśród polskich dziennikarzy?
- Pan to powiedział. Pan jest tym ciemnogrodem.
- No, wierzę w cuda.
- Jeśli pan wierzy, to znaczy, że jest pan ciemnogrodem.
- A PO wymaga uzdrowienia? Notowania spadają, Tusk słabnie w oczach.
- PO przechodzi trudny czas z kilku powodów. Jeden z nich to zapewne zużycie materiału. Po drugie, to kryzys gospodarczy. I po trzecie, popieranie niemoralnych rozwiązań prawnych, takich jak związki partnerskie czy in vitro.
- PO słabnie, bo działa niemoralnie?
- No tak. Część odchodzi do PiS, inni w ogóle nie chcą iść do wyborów.
- Jest pan znanym chrześcijaninem. I teraz toczy się wielka dyskusja wokół rozbieranych zdjęć znanej katoliczki - Agnieszki Radwańskiej. Wielu się podobają, ale są też tacy, którzy ją za to krytykują. Co pan o tym sądzi?
- Jestem za skromnością.
- Te zdjęcia się panu podobają? Piękna kobieta.
- Nie analizuję ich.
- Ale widział pan.
- Powiem panu tak, każda kobieta jest piękna.
- Jak to każda? Naprawdę?
- Może pan tego nie widzi. Ale dla kogoś każda kobieta jest piękna.
- Kobiety, które głęboko wierzą w Boga, mogą się rozbierać?
- Jestem negatywnie do tego nastawiony.
- Ale to bardzo ładne, wysmakowane zdjęcia. Nie ma w nich nic wulgarnego.
- Każdy ma swój gust. Wydaje mi się, że piękno jest lepsze, kiedy jest ukryte.