"Super Express": - Jak pani trafiła do Nowoczesnej? Zadzwonił do pani Ryszard Petru?
Joanna Scheuring-Wielgus:- A zadzwonił.
- A skąd miał numer do pani?
- Tego nie powiem.
- I co pani powiedział?
- Nie mogę zdradzać prywatnych rozmów. Niemniej poznaliśmy się, porozmawialiśmy i stwierdziłam, że będę wspierać Nowoczesną. Jeszcze wtedy nie myślałam o byciu w parlamencie, ale chciałam wesprzeć nową ideę patrzenia na politykę.
- Czym Petru panią przekonał? Przecież to ekonomista.
- I co z tego?
- Jak to co z tego? Przecież nie miał szerszej wizji polityki i był nieznany jako polityk.
- I dobrze. Myślimy podobnie. Jesteśmy równolatkami.
- On ma 44 lata. Nie powiem, ile pani.
- Jeszcze nie ma. Ja już mam. Andrzej Duda też jest z naszego rocznika.
- Dobry rocznik.
- Ryszard przekonał mnie do tego, co chce zrobić, i stoję za nim murem.
- Ryszard Petru jest znany z wielu wpadek.
- Wpadki to coś zupełnie normalnego. Chwała Bogu, że mamy takie wpadki.
- Chwała Bogu za wpadki?
- Oczywiście, że tak. Wpadka - rzecz ludzka.
- Dziwne.
- Jesteśmy zupełnie normalnymi ludźmi. Czy ja wyglądam na królową w koronie?
- Nie, no, dobrze pani wygląda.
- A czy Ryszard wygląda na księcia na białym rumaku? Nie. Jesteśmy zwykłymi ludźmi. Zadziwia mnie jak przez ostatnie lata zmienił się obraz polityka. Kilka tygodni temu robiłam zakupy u siebie w Toruniu. Stanął przede mną facet i ze zdziwieniem pytał, że jak to? Ja robię zakupy? Owszem, robię, zmywam podłogi, myję okna. Tak jak inni.
- Ale o wpadkach rozmawialiśmy.
- Normalni ludzie też mają wpadki. My z Ryszardem lubimy się z siebie śmiać.
- I Ryszard Petru śmieje się z tych sześciu króli?
- Oczywiście, że tak. Ja z kolei cały czas szukam Terleckiego (śmiech).
- No właśnie, skąd ta wpadka? Pytała pani z mównicy sejmowej, gdzie jest poseł Terlecki, a on prowadził obrady sejmowe i siedział za panią.
- I widzi pan jaki sukces? Niektórzy oskarżają mnie, że zrobiłam to specjalnie.
- A to było specjalnie?
- Nie, to była trzynasta godzina pracy w Sejmie. Zmęczenie. Nie zauważyłam zmiany. Ale z marszałkiem Terleckim się lubimy.
- W ogóle pani wszystkich lubi.
- Owszem. Nawet PiS-owców.
- Niektórym nie spodobała się też bluzka w kwiatki z dużym dekoltem, w której była pani w Sejmie.
- Trudno. Nie będę się przebierać za kogoś, kim nie jestem. Ja i garsonka? Akurat wtedy było strasznie gorąco w Sejmie. Zaczęłam się zastanawiać, czemu. I znalazłam odpowiedź.
- Dlaczego?
- W jednej z książek o Jarosławie Kaczyński jest napisane, że prezes PiS lubi temperaturę 26 stopni. To przez niego jest nam tak gorąco w Sejmie (śmiech).
- Czyli specjalnie w Sejmie utrzymują wysoką temperaturę? Specjalnie dla Jarosława Kaczyńskiego?
- Może to brzmi absurdalnie, ale wydaje mi się, że tak.
- Nie, no, my to sprawdzimy.
- Sprawdźcie.
- A znalazła już pani sens życia?
- Szukam.
- Nawiązuję tu do głośnego wywiadu Roberta Mazurka z panią.
- Głośnego? Nie przesadzajmy.
- Trochę panią zaorał.
- Błagam pana. Nawet mnie bronił na Twitterze. Zresztą jakie to ma znaczenie?
- W paru miejscach ten wywiad nie jest chyba dla pani korzystny. Na przykład, jaki ma pani światopogląd - pyta Mazurek, a pani mówi, że nadal szuka pani sensu życia.
- Lepiej być poszukującym (śmiech).
- Gdy jakiś polityk ma 44 lata i wchodzi do życia publicznego, zostaje posłem, to powinien mieć światopogląd
- Na co?
- Na wiele różnych rzeczy.
- Oczywiście. Proszę mnie pytać.
- Wierzy pani w Boga?
- Nie. Dalej.
- Od kiedy nie wierzy pani w Boga?
- Od 14. roku życia.
- Uważa pani, że liberalizm jest dobry czy gospodarka raczej powinna być kontrolowana?
- Najważniejszy jest obywatel i nie ma znaczenia, czy jest liberalizm, czy gospodarka kontrolowana.
- Ale obywatelowi trzeba stworzyć jakieś warunki. Państwo opiekuńcze czy szanujące wolny rynek?
- Pół na pół. Dalej.
- I to jest ten światopogląd...
- Światopogląd można wyrażać w wielu różnych obszarach, w zależności od tego, o czym mówimy. Światopogląd zmienia się wraz z wiekiem. Gdy miałam 14 lat, zdecydowałam, że nie będę chodziła do kościoła, ponieważ to jest oszustwo, i oznajmiłam to rodzicom.
- Ale co jest oszustwem? Bóg jest oszustwem?
- Po prostu nie wierzę w Boga. Może jest jakaś energia, która nas prowadzi - i tyle.
- Pani mówi, że jest jakaś energia, która nas prowadzi...
- Tak.
- ...czyli pani wierzy w Boga.
- Niekoniecznie. Nie lubię nazywać Boga i nadawać mu imienia, Bóg może być pod różnymi postaciami. W zależności od tego, gdzie się urodzimy. Dla mnie Bóg może być energią.
- A nauka Chrystusa podoba się pani?
- Zależy. Myślę, że jestem jedną z nielicznych osób niewierzących, które przeczytały Biblię. A jest to bardzo ciekawa lektura.
- Co się pani nie podobało w nauce Chrystusa?
- W której chwili? Jest tylko jeden taki moment..
- Chrześcijanie mają za uszami.
- Ale Chrystusa nie należy za to winić!
- Do Chrystusa generalnie nic nie mam, był on osobą, która zrobiła dużo dobrego. Ale nie wystawiałabym go na piedestał.
- Nie przeszkadza pani wizerunek Nowoczesnej jako partii establishmentu i bankierów? I Petru jako człowieka, który służy bankierom?
- To są epitety, z którymi trudno dyskutować.
- To są słowa, które z sejmowej mównicy wypowiedział m.in. Jarosław Kaczyński.
- Mam bić brawo? Jarosław Kaczyński nie jest dla mnie żadnym autorytetem ani mężem stanu. Jest to starszy pan, który próbuje się bawić swoimi zabawkami, używając do tego Polaków w sposób niegodziwy.
- Mówiła pani, że nie lubi pani obrażać ludzi. A właśnie pani to zrobiła.
- Nie, to jest moja opinia.
- Można mieć opinie, które są obraźliwe.
- Oczywiście. Jarosław Kaczyński powiedział o mnie, że jestem gorszym sortem, elementem animalnym, targowicą, komunistką, złodziejem, że nie mam kultury i że działam w obronie terrorystów.
- I dlatego wet za wet?
- Nie, to nie jest wet za wet, to nie jest obrażanie - to jest moja opinia. Mówienie o człowieku, że jest starszym panem to jakaś obelga? No nie!
- Można argumentować, że mówienie o kimś, że jest gorszym sortem też nie jest obelgą - jest wartościowaniem.
- Absolutnie nie. Jest to dzielenie społeczeństwa i pan doskonale o tym wie, tylko próbuje pan grać ze mną w szachy. Ale to ja panu zrobię mata!
- Niech pani zrobi, poczekam.
- Jarosław Kaczyński jest niestety - i ja mu bardzo współczuję - osobą bardzo samotną. Ja po pracy w Sejmie wracam do domu, do mojego męża i dzieci, do zwyczajnych obowiązków. Jarosław Kaczyński nie ma nikogo, nie ma rodziny. Nie wie, co to znaczy zbudować relacje z kimkolwiek. Jak on może wiedzieć, co się dzieje w normalnym życiu, skoro on w ogóle tego życia nie zna! To jest przerażające, że taka osoba chce być władcą i królem słońce w Polsce. Ja się na to nie godzę.