Joanna Racewicz, tak jak wieku innych Polaków, trzymała kciuki za Kamila, który od ponad miesiąca przebywał na oddziale intensywnej terapii po tym, jak skatował go ojczym. 8-latek został znaleziony w mieszkaniu matki przez biologicznego ojca, po czym został przetransportowany do szpitala helikopterem z rozległymi oparzeniami. Stan chłopca od początku był opisywany jako ciężki. Lekarze zdecydowali się wprowadzić go w stan śpiączki farmakologicznej, by nie czuł bólu. Największym problemem okazała się choroba oparzeniowa, która znacznie osłabiła organizm Kamilka. Mimo starań lekarzy, nie udało się uratować jego życia, a 8 maja chłopiec zmarł. Historia wstrząsnęła niemal całą Polską.
- Dlaczego nie było cudu, wszechmocny Panie Boże? Tylu prosiło. Dlaczego byłeś głuchy na wołania dziecka? Dlaczego, razem z Tobą, milczeli wszyscy? Mały, bezbronny chłopiec w łapach oprawcy. Częstochowska Golgota Twego kolejnego synka. Tamta ponoć miała sens, choć trudno pojąć. Czyje grzechy odkupiało jasnowłose dziecko? – pyta na Instagramie Joanna Racewicz.
Dalej dziennikarka wyraża swoją złość na służby, które zawiodły w przypadku Kamilka i uczula, że takich dzieci może być więcej. Apeluje też, by ludzie poświęcali swoja uwagę dzieciom, aby nie byli obojętni i sprzeciwiali się przemocy.
- Przytulam Tatę i wszystkich, którzy płaczą po Kamilu. Nie mam dla Was pocieszenia – zakończyła swój wpis.
Widać, że Joanna Racewicz jest wstrząśnięta śmiercią 8-latka. Użyła bardzo poruszających słów, by dać wyraz swojej rozpaczy po śmierci chłopca. Trudno się z nimi nie zgodzić, bowiem nie tylko matka Kamila wiedziała o tym, jak brutalnie jest traktowany przez jej partnera: taką wiedzę posiadali także siostra matki oraz jej mąż, którzy mieszkali razem z rodziną chłopca.