Joanna Opozda - lepsza niż policje świata
Aktorka Joanna Opozda twierdzi, że udało jej się ustalić dane kobiety, która wygrażała jej i jej dziecku śmiercią, a także podobnie traktowała inne osoby. Jeśli jest to faktem, a historia wygląda wiarygodnie, to jest to informacja z jednej strony dobra, z drugiej nieco smutna, bo sytuacja wygląda jak w westernie. Jak sam się z hejterem nie rozprawisz, nikt ci nie pomoże.
Po pierwsze, gratulacje. Pani, która zatruwała życie Opozdy robiła to kryjąc się pod fałszywymi nickami, fikcyjnymi kontami. Mimo tego, nie posiadając sprzętu, nie mając danych z masztów BTS, nie docierając do numerów identyfikacyjnych komputerów czy telefonów, zdołała panią psychopatkę zmierzyć i zrobić z nią to co należy, czyli ujawnić sprawę i pójść z nią do sądu i prokuratury.
Po drugie, trochę niepokojące jest to, że to co zrobiła w wolnym czasie aktorka bez informatycznego wykształcenia bywa zbyt trudne dla polskich organów ściągania, policji, prokuratury, różnych służb. Zresztą problem jest nie tylko w Polsce. Pobieżnie, bo pobieżnie, ale przyglądałem się kilku postępowaniom związanym z internetowymi pogróżkami lub próbami kradzieży. Niestety, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że przyświeca im zasada „przecież to w internecie, więc się nie da ustalić”.
Czasami niektórzy politycy chwalą się wręcz anonimami z pogróżkami, które dostają przypisując je swoim przeciwnikom politycznym. Nie jestem pewien czy w niektórych przypadkach nie tworzą ich sami, ale fakt faktem, że osoby publiczne muszą się liczyć z hejterką, z reguły ukrytą, o ile ktoś nie ma wytrwałości Joanny Opozdy, która zamiast biegać po mediach i krzyczeć, że ją straszą, rozpaczać, biegać po psychologach, sama sprawę załatwiła.
Za to na porządne ściganie przez państwo i skuteczne działanie sądownictwa w takich sprawach niezbyt wierzę. Skoro były prezydent, nieoceniony w wyrażaniu własnej nienawiści Lech Wałęsa, grozi rodzinie urzędującego premiera, a władze Warszawy do tworzenia plakatu świątecznego zatrudniają hejterkę, która nie może odpuścić sobie umieszczenia na nim swoich ukochanych ośmiu gwiazdek, czyli wskazówki, kogo trzeba j…ć? Skoro królowa elegancji słownej, jaką jest pani Lempart była przyjmowana na salonach przez Donalda Tuska? To co się dziwić, że jakaś sklepowa weźmie czasem z nich przykład. Na szczęście trafi czasem na panią Opozdę, która bez bluzgania, agresji, chamstwa, pogróżek, po prostu hejterkę demaskuje i rozbroi. Czego też i innym hejterom życzę.