Joanna Lichocka

i

Autor: ARCHIWUM

Joanna Lichocka dla SE: Ruch zaorała niewidzialna ręka rynku

2018-09-12 5:32

Swego czasu doszło do sprywatyzowania firmy przez rząd Donalda Tuska. Wydaje się, że koalicja PO-PSL wyprzedała akcje za bezcen. Od tamtego momentu zaczęły się drobne problemy Ruchu - powiedziała w rozmowie z Super Expreseem posłanka PiS, Joanna Lichocka. 

- „Super Express”: - Wygląda na to, że Ruch jest pod ścianą. Siedem lat restrukturyzacji czołowego kolportera prasy przyniosło olbrzymie straty. Firma funkcjonuje właściwie dzięki wsparciu Alior Banku. Jak doszło do tego, że jest aż tak źle?

- Joanna Lichocka: - Swego czasu doszło do sprywatyzowania firmy przez rząd Donalda Tuska. Wydaje się, że koalicja PO-PSL wyprzedała akcje za bezcen. Od tamtego momentu zaczęły się drobne problemy Ruchu, które mają swoje umocowanie w teraźniejszości. Tę firmę zaorała w pewnym sensie niewidzialna ręka rynku.

- Wspomniała pani, że Ruch jest firmą prywatną. Między innymi dzięki tej firmie Polacy mają na co dzień dostęp do świeżej prasy. Co może się stać z dystrybucją gazet, jeśli Ruch zniknie z rynku?

- To duży problem, bo jeżeli z rynku znikną firmy, które rozprowadzają prasę, to może nagle się okazać, że wielu Polaków straci szansę na dostęp do najświeższych informacji. Bez kolportażu polska prasa może zniknąć. Zwłaszcza ta, która nie jest reprezentowana przez wielkie koncerny, które zawsze sobie poradzą w sprzedażowych mechanizmach. Musimy sobie uświadomić, że kolportaż prasy nie jest jedynie działalnością czysto biznesową. Nie powinien być traktowany wyłącznie jako biznes.

- Podobno jest szansa, żeby sprawą zainteresował się rząd. Czy rząd ma szansę na to, żeby użyć tu jakichś narzędzi systemowych?

- Bardzo bym chciała, aby doszło do rozmowy, która pozwoli zastanowić się, czy można będzie wprowadzić jakieś rozwiązania systemowe, które zapewnią istnienie polskiej prasie. Ciężko w tej chwili powiedzieć, czy rząd posiada takie narzędzia. Uważam jednak, że warto spróbować.

- Myślała pani o tym, aby zwrócić się do Komisji Kultury i Środków Przekazu w tej sprawie?

- Tak. W najbliższym czasie chcę z kolegami z komisji zająć się tą sprawą. Na razie nie rozmawiałam jeszcze z przewodniczącą Elżbietą Kruk, ale na pewno to uczynię. Sejm powinien się tym zająć.

- Każdy kij ma dwa końce. O ile ratowanie firmy, która rozpowszechnia prasę wydaje się sensowne, to brak płatności ze strony Ruchu jest faktem i powoduje coraz większą spiralę zadłużenia. Rozmawiać można i trzeba, ale płacić również…

- Owszem. Dlatego uważam, że w tej sprawie wydawcy gazet, którym Ruch nie wypłaca środków także powinni wziąć udział w debacie nad tym, co dalej.

- Kto może najbardziej skorzystać na upadku Ruchu?

- Trudno powiedzieć i muszę podkreślić, że mnie losy firmy jako takiej niewiele interesują. Nie jestem ani obrońcą, ani krytykiem Ruchu. Zależy mi na dostępie obywateli do informacji, do gazet.

- Właśnie. Ruch to nie jest ot taka sobie zwykła, prywatna firma.

- I przez to, co się z nim dzieje dystrybucja prasy w Polsce kuleje. Wiem, że prasa nie dociera do wszystkich mieszkańców naszego kraju. Czasem jest tak, że ktoś po ulubioną gazetę musi jechać do odległej miejscowości. To zniechęcające. Dlatego warto walczyć o to, żeby firmy kolportujące nie znikały z rynku.