"Super Express": - W PiS idzie nowe. Musiałem się prosić w waszym biurze prasowym, żeby pan do mnie przyszedł. I wyprosiłem pańską wizytę.
Joachim Brudziński: - No to jakie zmiany? W porządnej partii porządek musi być.
- Nie czuje się pan nieco ubezwłasnowolniony?
- Profesjonalna partia, która chce iść po władzę, musi mieć uporządkowany przekaz medialny. Zarzuty, które płyną pod adresem Adama Hofmana, są nieuprawnione. Nie chcemy zawężać grona osób uczestniczących w dyskursie politycznym, a wręcz przeciwnie - chcemy go poszerzyć.
- Będzie więcej waszych posłów w mediach?
- Właśnie tak. Będzie więcej merytorycznych posłów, dobieranych wedle kompetencji.
- Jak taki dobór ma wyglądać? Muszą dobrze się prezentować?
- Kto wie, że klub PiS liczy najwięcej osób z tytułami profesorskimi?
- Teraz już wiedzą wszyscy Czytelnicy "Super Expressu".
- Bardzo się cieszę. A przyczynkiem do tego nie jest decyzja Adama Hofmana, ale kierownictwa partii.
- Prowadzicie specjalne szkolenia?
- Oczywiście. Od 2005 roku szkolenia wielokrotnie przechodził cały klub.
- Czym jest ta komisja, która decyduje, kto jest gotowy, a kto nie?
- To tak, jakbym ja pytał pana o kuchnię dziennikarską, i o to, jak pan to robi, że w przeciwieństwie do konkurencji pana tytuł ma się dość dobrze. Pewnych rzeczy nie odsłaniamy, ale nie jest tajemnicą, że polska polityka się profesjonalizuje.
- Naśmiewał się pan ze Sławomira Nowaka, że szkoda go, bo taki był amerykański.
- Ale nie to, że go komplementowałem. Po prostu cytowałem Pawlaka z kultowych "Samych swoich".
- A co pan sądzi o jego zegarkach i podróbce, którą nosił? Bardziej mu zaszkodzi podróbka czy oryginał za 17 tys.?
- Kreował się na bon vivanta, amerykańskiego wypomadowanego gadżeciarza, a okazuje się, że to popeliniarz. I to próbujący zadawać szyku chińskimi podróbkami. Mówiąc jednak poważnie, to chapeau bas dla pana jako szefa, ale szczególnie dla dziennikarza "Super Expressu" Sylwestra Ruszkiewicza, bo to on okazał się głównym kadrowym tego rządu. To najlepszy dowód, że rzetelne dziennikarskie śledztwo i patrzenie władzy na ręce przynosi dobre owoce.
- Nowak wróci do rządu?
- To równie prawdopodobne jak honorowy powrót Chlebowskiego albo Drzewieckiego. Z dużym rozbawieniem przyjmuję też te wszystkie uwagi pochlebców i lizusów, którzy twierdzą, że był to taki znakomity i merytoryczny minister. Nikt ze specjalistów zajmujących się podległymi jego byłemu ministerstwu sprawami nie wystawi mu takiej laurki.
- Rekonstrukcja rządu już się zaczęła. Kto dalej? Kto powinien odejść? A może, jak twierdzą nasi internauci, to Donald Tusk jest największym problemem Tuska?
- Nie sposób się z nimi nie zgodzić. Nie ma co ukrywać, że największym atutem PO i elementem spinającym cały ten eklektyczny twór, jakim jest ta partia, jest jej lider Donald Tusk. Z badań opinii publicznej widać, że ludzie nie kupują narracji i PR-owskiego gagu, że Tusk jedzie do Pułtuska, że jest połowa kadencji i trzeba coś zmieniać. Ale jaka to połowa kadencji? Przecież rządzi od 6 lat! A jak rządzi, każdy Czytelnik "Super Expressu" może przekonać się dzięki zawartości swojego portfela.
- Jeśli wymieni kilku ministrów, ucieknie do przodu?
- Będzie to próba ucieczki do przodu, ale co z tego? Blamażu związanego z odrzuceniem wniosku o referendum w sprawie sześciolatków ludzie Tuskowi nigdy nie wybaczą.
- Czyli co najmniej milion osób nie wybaczy Tuskowi?
- To już jest bardzo dużo. Policzmy jeszcze emerytów, pacjentów upokarzanych w codziennych kolejkach do lekarzy specjalistów...
- Ale sondaże pokazują, że Tusk nadal by rządził, tyle że razem z SLD i Millerem.
- Pożyjemy, zobaczymy, przed nami wybory. W 2005 roku w marcu czy kwietniu też PO miała nad PiS bardzo dużą przewagę w sondażach, a jednak dwukrotnie wygraliśmy. Zarówno w wyborach prezydenckich, jak i parlamentarnych. Mamy cel i mamy program. Pójdziemy do tych wyborów przygotowani, uzbrojeni w merytoryczne pomysły. Można się z nimi zgadzać lub nie, ale nie można nam zarzucić, że ich nie mamy. Pracownika traktuje się dziś jak chłopa pańszczyźnianego, którego należy wycisnąć, obniżając mu cały czas pensję minimalną. Nie inwestując w innowacje w polskich przedsiębiorstwach, nie odbijemy się od dna. I jeszcze najważniejsze zadanie: demografia.
- A ile pan ma dzieci?
- Dwójkę.
- To co z tą demografią? Powinien pan mieć więcej.
- Zgoda, ale pozwoli pan, że ominę ten temat. Dwukrotnie dałem się "Super Expressowi" wkręcić w rozmowę na temat dzieci, a potem niektórzy politycy PO rozdzierali szaty, że Brudziński mówi o prokreacji.
- Należy pan do tych, którzy uciekli do Krakowa przed Marszem Niepodległości? "Do Rzeczy" pisało, że przygotowano na was zasadzkę na marszu.
- Z nieskrywaną satysfakcją muszę powiedzieć, że kierownictwo partii nie dało się wkręcić w prostacką próbę wmanewrowania PiS w te wydarzenia.
- Ale była zasadzka czy nie?
- Wiem jedno. Doszło do totalnej kompromitacji ministra Papkina. Cytując Papkina, można o nim powiedzieć: "mądry w radzie, dzielny w boju, dusza wojny, wróg pokoju". Mam na myśli ministra Sienkiewicza, którego mogłem o wszystko posądzić, ale nie o taką infantylną naiwność czy wręcz głupotę polityczną. Przyjęcie za dobrą monetę zapewnienia organizatorów Marszu Niepodległości, że straż marszu nie potrzebuje policji i w pełni go zabezpieczy, jest właśnie infantylną naiwnością.
- Sądzi pan, że to prowokatorzy podpalili tę budkę pod ambasadą i tęczę na pl. Zbawiciela?
- Każdy przejaw chuliganerii należy piętnować. Każdy - zarówno atak na squat, jak i podpalenie tęczy, już nie mówiąc o tej budce.
- A popiera pan squattersów?
- Gdy PiS dojdzie do władzy, nie będzie takich sytuacji, że w centrum stolicy 40-miliononowego państwa różnego rodzaju ludzie okupują pustostany. Jestem przeciwnikiem łamania prawa.
- A jakim ministrem pan zostanie w przyszłym rządzie?
- Bardzo na sercu leży mi gospodarka morska.
- Czyli zastąpi pan Nowaka! A jaki ma pan zegarek? Nie ma pan zegarka.
- Ten, który dostałem na komunię, roztrzaskałem następnego dnia na wrotkach. Nie mam zegarka, nie jestem gadżeciarzem. I na pewno nie będę prosił żadnego kolegi, żeby rzekomo za pieniądze od mojej żony poszedł do sklepu i kupił mi zegarek za kilkanaście tysięcy złotych.
- Proszę o odpowiedź tak lub nie. 11 listopada rząd przygotował wizerunkowy zamach na Kaczyńskiego?
- Na pewno była próba przyklejenia tych burd i awantur na ulicach Warszawy do PiS. Kiedy Jarosław Kaczyński przemawiał pod Wawelem, już część dziennikarzy, żeby wspomnieć tylko redaktora Blumsztajna, i polityków PO obwiniało nas za te burdy. Stacje pokazywały w jednym okienku Jarosława Kaczyńskiego z Krakowa, a w drugim płonącą w Warszawie tęczę.
- Skoro tak to muszę zapytać. Tęcza powinna stać na placu Zbawiciela czy trzeba ją podpalać?
- Na pewno nie pochwalam podpalenia, ale w wymiarze architektoniczno-estetycznym tęcza pasuje tam jak świni siodło.
Joachim Brudziński
Poseł PiS