"Super Express": - Prezes PiS Jarosław Kaczyński wspomniał na konferencji prasowej o "krótkiej liście samobójców". Nie uważa pan, że posiadając taką wiedzę, powinien podzielić się nią z prokuraturą?
Joachim Brudziński: - Na początku doprecyzujmy - te słowa padły w odpowiedzi na pytanie zadane przez dziennikarza na konferencji prasowej dotyczącej zupełnie innego tematu. Samo zdanie, które teraz jest tak szeroko komentowane, oznacza ni mniej, ni więcej, że prezes Kaczyński usłyszał od dobrze poinformowanej osoby, że rzeczywiście jest w Polsce parę osób, których ostre słowa na temat patologii państwa ściągają na nie zagrożenie. I tylko tyle.
- Jakie to osoby?
- Wystarczy poczytać prasę z ostatnich dni - również "Super Express" - by się dowiedzieć, kto czuje się zagrożony, a kto nie. Wiele osób zadeklarowało publicznie, że nie ma zamiaru targnąć się na swoje życie, że są zdrowi umysłowo. A reagują tak, bo zdają sobie sprawę z wiedzy, jaką posiadają. Jednak mnie przy samej rozmowie prezesa nie było, więc mogę się tylko domyślać, o kim mogła być wówczas konkretnie mowa.
- Rodzi się jednak pytanie, dla kogo ci ludzie mieliby być zagrożeniem?
- Dla tych, którzy na przestrzeni lat dopuszczali się różnych nieprawidłowości. Którzy doprowadzili do swoistego demontażu państwa. Zapewniam pana, że ludzi, którzy mają nie do końca czyste sumienie, jest w Polsce bardzo dużo.
- Wierzy pan w samobójstwo generała Petelickiego?
- Mówimy o człowieku, który stworzył jedną z najbardziej elitarnych jednostek antyterrorystycznych na świecie. Który tych ludzi wyszkolił. Trudno raczej sądzić, by miał "słabą konstrukcję psychiczną". Jednocześnie poruszał się on w świecie wielkiego biznesu i niewątpliwie posiadał dużą wiedzę na temat toczących go patologii. Pojawia się po prostu klasyczne pytanie z zakresu kryminologii - kto najwięcej zyskał na jego śmierci? Na to pytanie powinna szukać odpowiedzi prokuratura.
- I właśnie, szukanie odpowiedzi na to pytanie jest zadaniem prokuratury, a nie czynnych polityków. Czy słowa Kaczyńskiego były potrzebne i na miejscu?
- Zaiste, panie redaktorze, najlepiej zastosujmy metodę buzia w dziób i nic nie mówmy. Jak te trzy małpki: nic nie widzę, nic nie słyszę i nic nie mówię. Od kilku lat mamy do czynienia z "grasującym samobójcą". Co rusz na swoje życie w dziwnych okolicznościach porywają się znane osoby polskiego życia publicznego lub niebezpieczni kryminaliści, którzy wiedzieli za dużo, jak np. mordercy Krzysztofa Olewnika. Nad tym nie da się przejść obojętnie.
- Może więc prezes Kaczyński powinien pójść za ciosem w swojej aktywności i podzielić się z prokuraturą swoją wiedzą?
- Odpowiem tak - mam nadzieję, że nie dojdzie do próby przykrycia sprawy śmierci gen. Petelickiego medialnym linczem na Jarosławie Kaczyńskim. Bo już za chwilę okaże się, że to on jest wszystkiemu winien. Ruch jest po stronie prokuratury i rządu. To nie Jarosław Kaczyński powinien się tłumaczyć ze stanu, w jakim obecnie znajduje się Polska, ale rządzący.
Joachim Brudziński
Poseł PiS