"Super Express": - Rządzi pan Wrocławiem od lat. W tym roku zapewne znów zdeklasuje pan PO i PiS w wyborach. Nie czas pomyśleć o czymś więcej niż Wrocław? W USA czy Francji byłaby to naturalna droga.
Rafał Dutkiewicz: - Bądź w Niemczech, jak np. Adenauera, który był burmistrzem Kolonii... Wydaje mi się, że to kwestia niedojrzałości naszego systemu. Po drugie zaś pochodna początku lat 90., kiedy wielu młodych ludzi wkroczyło do polityki. I część zajęła się polityką krajową, a część samorządową. Przy czym samorządowcy nie oderwali się od rzeczywistości, gdyż siłą rzeczy uprawiali politykę bliższą chodnikom. Transfery między obiema grupami są sporadyczne. Choć kiedyś na to, o czym pan mówi, przyjdzie czas.
Przeczytaj koniecznie: SONDAŻ - wybory samorzadowe: Platforma bierze duże miasta
- Pan próbował ten czas wyprzedzić i nie wyszło...
- Rzeczywiście, uczestniczyłem w takiej próbie. Wydaje mi się, że nie było jeszcze odpowiednich, społecznych wiatrów. Przyznam też, że nie był to najlepiej przygotowany projekt.
- Teraz dobry klimat ma podobno wrócić, a o panu mówiono w kontekście sieroty po POPiS-ie...
- Mam nawet kota, którego podarował mi jeszcze Jan Nowak-Jeziorański i mój kot nazywa się POPiS. I w przeciwieństwie do idei takiej koalicji ma się świetnie. Jestem sierotą po POPiS-ie, to nic wstydliwego. W swoim czasie popierały mnie zgodnie obie te partie. I wciąż jestem pomiędzy. Jestem bardziej modernizacyjny niż ludzie z PiS, ale też bardziej konserwatywny niż PO. Mam też przyjaciół w obydwu ugrupowaniach.
- W obu ma pan też ludzi, którzy patrzą na pana jak na zagrożenie. Podkreślają, że wyrósł pan tak bardzo, że przeszkadza Tuskowi i PO. Wpływowy Grzegorz Schetyna miał panu przycinać skrzydła...
- Wójtowie, burmistrzowie i prezydenci są wyłaniani w wyborach bezpośrednich. W związku z tym dysponują bardzo silnym mandatem społecznym i rozpoznawalnością. I w naturalny sposób są konkurencją dla świata polityki centralnej. Nasza polityka charakteryzuje się tym, że jak ktoś za bardzo urośnie, to usiłuje się ściągać go w dół. A jak ciągną w dół, trzeba ustać i mnie się udało.
- Przedstawiamy tu obraz złej polityki centralnej i dobrej samorządowej. Ale samorządy są też krytykowane. Wielu radnych dba głównie o poprawę swoich firm i kolegów...
- To są jednak wyjątki, których nie da się uniknąć. I plusy zdecydowanie przeważają nad minusami. Samorządy w minionych 20 latach wydawały np. ponad 20 proc. swoich budżetów na inwestycje. W tym samym czasie budżet państwa nie wyszedł ponad kilka procent.
- Lokalne układy utrwalane latami pojawiają się jednak jako problem. Pan nie miał sygnałów, że po tak wielu latach "grupa Dutkiewicza" się zoligarchizowała?
- Nie miałem. I tego nie da się zwalczać inaczej niż przez decyzje wyborców. Nigdzie w świecie nie ma np. kadencyjności władz lokalnych, co padło jako pomysł u nas. Żartując, mógłbym powiedzieć, że nikt nie sprzeciwia się temu samemu proboszczowi siedzącemu od lat w parafii. A jest tu jakaś analogia.
- Pan mieszka we Wrocławiu. Ale czy dla mniejszych ośrodków nie jest problemem pewna latynizacja? Wielu zdolnych ludzi z mniejszych miast ucieka do metropolii i siłą rzeczy samorząd nie wszędzie przyciąga tych najlepszych...
- Ależ to nie jest jakiś polski problem, tylko tendencja cywilizacyjna na świecie. Politycy powinni uzupełnić reformę samorządową ustawą metropolitalną...
- I wtedy zacznie się ucieczka do wielkich miast na całego!
- Wręcz przeciwnie! Wszyscy, którzy są przeciwnikami rozwoju metropolitalnego i mówią o zrównoważonym rozwoju, są za tym, by każdemu dać po jednym talerzu zupy. Rozwój metropolii będzie zaś wszystko przyspieszał. Nie będzie równiej, ale za to wszędzie lepiej.
- Kiedy likwidowano województwa w takich miastach jak Ciechanów czy Konin, też przekonywano, że będzie lepiej i na tym nie stracą.
- Ależ to nie jest kwestia reformy. W wielu z tych miast wyzwolono energię i dzięki samorządności mają świetne pomysły na siebie. I nie wynikają one z centralnych nakazów, ale lokalnych inicjatyw. Naprawdę większym problemem są partie, które często silnie wkraczają na szczebel lokalny, co hamuje rozwój. Szkoły czy tramwaje nie mają barw partyjnych.
Rafał Dutkiewicz
Prezydent Wrocławia