To nie są dobre wiadomości dla Kazimierza Marcinkiewicza. Po tym jak prokuratura Warszawa-Ochota wniosła w czerwcu br. akt oskarżenia przeciwko byłemu premierowi do sądu, zarzucając mu, że uchylał się od płacenia alimentów na rzecz swojej byłej żony Izabelli, już 13 lipca Sąd Rejonowy w Warszawie wydał wyrok nakazowy w tej sprawie.
Marcinkiewicz ukarany
Warszawski sąd skazał Kazimierza Marcinkiewicza na karę grzywny w wysokości 200 stawek dziennych po 20 złotych każda oraz zobowiązał go do poniesienia kosztów procesu. Zapytaliśmy byłego polityka, czy będzie odwoływał się od decyzji sądu. - Jak dostanę oficjalną informację od sądu, to się do sprawy ustosunkuję. Teraz nie potrafię się do tego odnieść - przekazał nam Kazimierz Marcinkiewicz. Tymczasem prokuratura już zapoznała się z wyrokiem i podjęła konkretne kroki.
Prokuratura odwołała się od wyroku
- Prokuratura Rejonowa Warszawa – Ochota wniosła sprzeciw od wyroku nakazowego, wskazując, że kara grzywny jest karą nieadekwatną w zaistniałych okolicznościach - poinformował nas rzecznik Prokuratury Okręgowej Szymon Banna. Mówiąc wprost, prokuratura nie wierzy, że kolejne kary finansowe nakładane na Marcinkiewicza przyniosą efekt. Czego zatem zażąda prokurator? Tego dowiemy się dopiero podczas procesu, jednak już wiadomo, że możliwości są tylko dwie: ograniczenie wolności w postaci przymusowych prac społecznych lub pozbawienie wolności do roku. Co mógłby robić Marcinkiewicz, by odpracować swój dług? - O tym decyduje już sąd - zastrzega prokurator Banna i dodaje, że możliwości jest wiele. - To może być np. praca w zoo, sprzątanie ulic czy pomoc w hospicjum - wymienia.