Jak przekazała rzecznik prokuratury w Katowicach, prokurator Agnieszka Wichary: - Podejrzany złożył obszerne wyjaśnienia, które wymagają weryfikacji. Zagrożenie karą za to przestępstwo jest bardzo wysokie. Dlatego zdecydowaliśmy się na skierowanie do sądu wniosku o zastosowanie tymczasowego aresztu na 3 miesiące. Wniosek o trzy miesiące aresztu dla Kamila Durczoka trafił do Sądu Rejonowego Katowice-Wschód. Jest już znana decyzja w tej sprawie: Durczok nie trafi do aresztu, taką decyzję podjął sąd. Ale to nie znaczy, że jego kłopoty się kończą. Dziennikarzowi za to, o co jest podejrzany grozi bardzo wysoka kara, bo nawet 25 lat więzienia. Ruszyło właśnie śledztwo w sprawie weksli bankowych, na których Durczok miał podrobić podpis byłej już teraz żony. To właśnie ona złożyła do prokuratury zawiadomienie w sprawie, gdy bank zwrócił się do niej o spłatę weksli. Okazało się wówczas, że widnieje na nim podpis, ale nie wykonany przez nią. Chodzi o weksle z 2008 roku, który na kwotę 2 mln franków szwajcarskich i 300 tys. zł. Z naszych informacji wynika, że dziennikarz miał przyznać się do podpisania wekslu.
Przy okazji warto przypomnieć, że za o wiele mniejsze przewinienia można trafić za kratki. Taka historia dotknęła ponad 10 lat temu nastolatkę z województwa lubelskiego. 18-letnia wtedy Żaneta siedziała w więzieniu za to, że podrobiła szkolną legitymację: - Zrobiłam to, żeby mnie wpuścili na dyskotekę - wyjaśnia WIĘCEJ O SPRAWIE TUTAJ. Dziewczyna udała się do Warszawy i chciała iść na zabawę, ale że do pełnoletności brakowało jej kilku miesięcy, przerobiła datę w legitymacji. Ochroniarze zorientowali się w oszustwie. Za kratami spędziła 3 miesiące