Jak podaje Gmyz, Jerzy Zelnik jako nastolatek został zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa jako tajny współpracownik o pseudonimie Jaracz. Teczka nie zawiera wielu informacji, ma zaledwie 35 kart, w tym licząc te, które są puste. Współpraca z Zelnikiem trwała od 16 stycznia 1964 roku - moment zarejestrowania jako TW, do wyrejestrowania 8 sierpnia 1966 roku. SB zainteresowała się Zelnikiem, gdy był na pierwszym roku studiów. Jak się okazuje na początku był tzw. figurantem sprawy operacyjnego sprawdzenia o kryptonimie Kuźnia (sprawa Kuźnia dotyczyła znajomego Zelnika, Jerzego Kowalika). Z teczki, jak pisze Gmyz, nie wynika dlaczego Służba Bezpieczeństwa zainteresowała się Kowalikiem.
Na pierwsze spotkanie z przedstawicielem SB młody Zelnik poszedł nieświadomy. Janusz Wielgo, oficer Wydziału II Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych, który spotkał się wtedy z Zelnikiem zanotował: - W celu zachowania konspiracji oraz zapobieżenia możliwości skontaktowania się z innymi osobami przechodzącymi w sprawie przedstawiłem się jako reżyser, który chce go zaangażować do filmu reklamowego. Zelnik nie orientując się w podstępie, przyszedł na spotkanie, gdzie na wstępie wyjaśniłem mu, kim jestem i z jakiego powodu chcę z nim rozmawiać - czytamy cytowaną zawartość teczki na dorzeczy.pl.
Na tym spotkaniu Zelnik nie przedstawił żadnych istotnych informacji, które mogłyby skompromitować jego znajomego. Również podczas tzw. rozmowy pozyskaniowej Zelnik nie doniósł na Kowalika, tak wynika ze sporządzonego raportu: - W końcowej fazie rozmowy Zelnik wyraził dość duże zdziwienie z powodu zainteresowania się osobą Kowalika, twierdząc, iż nie miał pojęcia, iż może on być zamieszany w jakiś nieczyste sprawy - brzmią słowa notatki sporządzonej przez SB.
Młody aktor dowiedział się w czasie rozmowy, że Wielgo niej est reżyserem, za jakiego się podał, ale funkcjonariuszem kontrwywiadu, tak wynika ze zobowiązania, jakie Zelnik podpisał po spotkaniu. - Ja, niżej podpisany, Jerzy Zelnik zobowiązuję się do zachowania w ścisłej tajemnicy faktu i treści rozmowy z pracownikiem Kontrwywiadu P.R.L. Zobowiązuję się także do informowania go o interesujących ten organ sprawach. Wiadomo mi, że niedotrzymanie zobowiązania pociągnie za sobą odpowiedzialność karną przewidzianą w kodeksie karnym – Zelnik 16.I.64 - brzmi jego treść. Jak zauważa Cezary Gmyz, takie zobowiązania były podpisywane pseudonimami, a w wypadku Jerzego Zelnika jest tylko nazwisko.
W teczce Zelnika nie ma żadnych donosów spisanych przez niego, czy notatek SB, które by o takich donosach informowały. Na kartach w teczce są zaś opisy pracy przy filmie "Faraon". - W trakcie współpracy TW Jaracz dostarczył szereg informacji charakteryzujących figuranta, uczestniczył w kombinacji operacyjnej zastosowanej w stosunku do figuranta, co pozwoliło na bliższe rozeznanie działalności Kowalika - to jedyny zapis, który mógłby obciążać Zelnika, a jest zapisem z wniosku o zaprzestaniu współpracy.
Warto dodać, że po pojawieniu się inforamcji o teczce Zelnika, aktor odniósł się do tego. Wydał specjalne oświadczenie, w którym nie zaprzecza, że kontaktował się z służbami. Podkreślił też, że chce by sprawę wyjaśnić: - Sprawa dotyczy okresu, kiedy byłem jeszcze bardzo młodym, nastoletnim człowiekiem. (...) Ze swej strony zapewniam, że stanę w tej sprawie prawdzie. Już teraz proszę o wybaczenie osoby, które mogłem skrzywdzić.