"Super Express": - Trybunał Konstytucyjny wydał oświadczenie, które wręcz "zmasakrowało" ustawę działkową. Ponad połowę jej przepisów sędziowie TK uznali za niezgodne z konstytucją, a sama ustawa ma przestać obowiązywać w ciągu 18 miesięcy. Spodziewał się pan takiego rozwoju wypadków?
Jerzy Stępień: - Jak najbardziej. Przecież cała infrastruktura prawna związana z ogródkami działkowymi była i jeszcze wciąż jest fatalnie zorganizowana. To nie mogło czekać i trzeba się było w końcu tym zająć. Oświadczenie Trybunału Konstytucyjnego traktuję jako zachętę dla członków parlamentu, by nareszcie uporządkować ten segment państwa zgodnie ze standardami państwa prawnego.
- Tymczasem Związek Działkowców Polskich zdążył już zapowiedzieć walkę do upadłego...
- To raczej też nie może dziwić, bo dla ludzi zajmujących tam wysokie stanowiska to walka o być albo nie być. Tymczasem monopol tego związku pachnie dawnymi czasami, podczas gdy jego istnienie jest w dzisiejszych czasach kompletnie pozbawione sensu.
- Oni sami twierdzą, że tylko tak duży i silny związek jest w stanie ochronić działkowców i ich działki przed zakusami deweloperów. Tym samym orzeczenie TK jawi im się jako zwycięstwo tego lobby. Podziela pan tę opinię i obawy, że teraz działki zostaną przejęte przez duże firmy?
- To zadaniem parlamentu będzie uporządkowanie tych spraw w taki sposób, by nikt na tym niepotrzebnie nie stracił. Problemów jest sporo i Sejm czeka ciężka praca, porządkująca funkcjonowanie ogródków działkowych w Polsce. Pewne jest jedno - pozycja zarządu tego związku była absolutnie irracjonalna i tworząca niczym nieusprawiedliwiony monopol. Dlatego nie mogło być innego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie.
- Tylko czy naprawdę normalni działkowcy mogą teraz spać spokojnie i nie drżeć o swoją ziemię?
- Powtórzę jeszcze raz - teraz piłeczka jest po stronie parlamentu, który ma do uprzątnięcia przysłowiową stajnię Augiasza. Duża część działkowców, którzy pobudowali na swoich działkach normalne domy, faktycznie może odczuwać niepokój, bo zupełnie świadomie łamali wszelkie regulaminy. Czuli się bezkarni, bo chociażby siedem lat temu mieli ochronę pewnej większości parlamentarnej. Teraz sytuacja uległa zmianie i bardzo dobrze. Bo im dłużej trwałby chaos i zapóźnienie w tym segmencie, tym trudniej byłoby tę kwestię rozwiązać. To musiało w końcu nastąpić.
Jerzy Stępień
Prezes Trybunału Konstytucyjnego w latach 2006-2008