„Super Express”: - Prezydent podał datę odwołania I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf. Zgodnie z zapowiedziami: „W grę wchodzi tylko 3 lipca”. Dodatkowo Andrzej Duda wyda dziś ustawę o SN. Według PiS nowa ustawa o Sądzie Najwyższym ma poprawić jego sytuację. Rzeczywiście jest tak, że SN wymaga naprawy?
- Jerzy Stępień: - Moim zdaniem SN nie wymaga żadnej naprawy.
- Doprawdy?
- Tak. Natomiast wydanie postanowienia o przerwaniu kadencji sędziów przez prezydenta Andrzeja Dudę będzie rażącym naruszeniem Konstytucji. W moim przekonaniu, prezydent szykuje sobie katastrofę. Mam nawet na to określenie.
- Jakie?
- Zderzenie czołowe z konstytucją. Jeżeli sędziowie maja przechodzić w stan spoczynku osiągając wiek 65 lat to widzimy, że dochodzi tu do niezgodności ustawy z konstytucją. Według zawartej w niej zasady o nieusuwalności sędziów, sędziego nie wolno usunąć.
- Być może z tego właśnie względu prezydent chce dokonać zmiany, która pozwoli na to, aby sędziowie byli usuwani...
- To prawda. Jednak wprowadzenie usuwalności za pomocą ustawy zwykłej jest kuriozalne.
- Jakich reperkusji doświadczymy po wprowadzeniu zmian dokonanych przez prezydenta?
- Ciężko powiedzieć. W ogóle wydaje mi się, że rządzący sądzą, że nigdy nie oddadzą władzy. Jednak nie jest to prawda. Nawet komuniści, którzy mawiali, że raz zdobytej władzy nie oddadzą, w końcu to zrobili.
- To samo czeka PiS po wprowadzeniu ustawy o SN?
- Nie podejmuję się wchodzić w psychikę prezydenta oraz posłów partii rządzącej. Zdarzały się przypadki absolutnych cyników, którzy w ogóle nie przejmowali się normami prawnymi. Oby tak nie było w przypadku Andrzeja Dudy.
- W sprawie SN słychać wiele zaniepokojonych głosów środowiska sędziowskiego. Sędziowie twierdzą, że z powodu zmian dojdzie do paraliżu Sądu Najwyższego. Faktycznie jest się czego obawiać? Prawo i Sprawiedliwość uspokaja, że obejdzie się bez chaosu, a czystka w środowisku sędziowskim nie jest czystką...
- Taka sama teoria obowiązywała w przypadku prof. Rzeplińskiego. Mówiono wtedy, że jak odejdzie pan Rzepliński, problem zniknie. Zniknął jednak w tym znaczeniu, że nie ma TK, który wcześniej wydawał orzeczenia. Za jakiś czas okaże się, że SN przestanie pełnić swoją konstytucyjna rolę, a my będziemy się pogłębiali w chaosie, o którym pani mówi. Przy okazji awantury o TK postawiłem tezę dotyczącą zamachu stanu.
- Podtrzymuje ją pan w przypadku SN?
- W pewnym sensie tak. Dlatego, bo wówczas unicestwiono TK, czyli był to zamach na jedną z najważniejszych instytucji państwa. To, co teraz obserwujemy, to kolejne stadium choroby, która zaczęła się w listopadzie 2015 roku.
- Wczoraj podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta stwierdziła, że „zamiarem pana prezydenta nie jest pozbywanie się kogokolwiek z SN. Wręcz przeciwnie”.
- Z mojego punktu widzenia to, co się dzieje, jest niszczeniem całego dorobku III RP. Wszystko jest powoli niszczone.
- Po co?
- Po to, aby wprowadzić władze autorytarną. Ludzie, którzy są przy władzy, nie potrafią wykonywać obowiązków, poszukując porozumienia. Kaczyński kiedyś powiedział „my się nie możemy cofnąć”.
- Prawnicy zaapelowali o to, aby środowisko sędziowskie wyszło na ulice i broniło SN. Pytanie, czy to coś zmieni?
- Nie dziwie się ludziom, że chcą wychodzić na ulice. Na naszych oczach dochodzi do anarchizacji życia publicznego. Jestem przerażony.