"Super Express": - Wywiady z panem to zazwyczaj hektolitry wazeliny. Dobroczyńca, największy autorytet dla młodych, same słodkości. Można stracić kontakt z rzeczywistością. Zdarza się to panu?
Jerzy Owsiak: - Nie, nie zdarza się. Jeśli ktoś śledzi te wywiady, jeśli ja je śledzę, to nie przypominam sobie, bym tonął w wazelinie. Mam duży dystans, bo często rankingi popularności, czy te w sprawie autorytetów są od Sasa do Lasa. Nie ujmując nikomu, kto tam jest, a często są to znakomitości. Czuję, gdy ktoś słodzi i wtedy uciekam... Myślę, że mocno stąpam po ziemi. Jestem przeciętnym Kowalskim, mam żonę, dom, mieszkam na osiedlu, robię zakupy. Wiem, co można kupić za 100-złotowy banknot. Życie nie rozpieszcza także mnie. Gdybym miał 20 lat, to może bym oszalał. Ale wszystko to dzieje się, gdy lat mam dużo więcej. Poza tym na końcu jest moja żona, która mówi: czerwona lampka się zapala, uważaj Jurek...
Patrz też: WOŚP 19. Finał, Warszawa, co się wydarzy, gdzie warto pójść PROGRAM
- Dominują zachwyty, ale skoro pan ma dystans - co wytknąłby pan sobie za te 19 lat?
- Mało cierpliwości. Czasami zbyt szybko próbuję wydobyć odpowiedź z jakiejś instytucji. Powinienem być bardziej dyplomatyczny z politykami.
- Niektórzy dziennikarze twierdzili, że stracił pan kontakt z rzeczywistością wtedy, gdy poparł pan stosowanie wobec nich przemocy przez ochroniarzy WOŚP.
- To jest najdziwniejsza opinia, jaką można sobie wyobrazić! Nie kojarzę, by nasi ochroniarze byli agresywni wobec dziennikarzy. Takie bzdury czytałem tylko w "Naszym Dzienniku"... Jest festiwal, jest pół miliona ludzi, jest też na miejscu policja. I ta policja ocenia nas jako przyjaznych, świetnie zorganizowanych ludzi.
- A godząc się na pomysł przelotu do Poznania w asyście samolotów F-16? Nie przesadził pan?
Czytaj dalej >>>
- A godząc się na pomysł przelotu do Poznania w asyście samolotów F-16? Nie przesadził pan?
- Kiedy pierwszy raz mówiłem dziennikarzom o F-16, nikt nawet nie jęknął. Powiem więcej. Jeśli na dole jechałaby jeszcze cała dywizja czołgów, to byłoby super. Gdyby Polacy wysyłali rakietę w kosmos, to też bym zapytał, czy wolontariusz albo ktoś, kto wylicytował podróż, nie mógłby polecieć. Dzięki tym szalonym pomysłom coś się dzieje, robi się pozytywne poruszenie. Na przystanku Woodstock samoloty Iskra pokazały m.in. 100 tys. Niemców niesamowitą biało-czerwoną flagę. Przecież nikogo do tego nie zmusiłem, to są decyzje ludzi, dowództwa, wojska... Z NBP rozmawialiśmy o wydaniu pamiątkowej monety dla uczczenia 20. Finału WOŚP. Nie dla mnie, dla fundacji. To było pytanie, prośba. Decyzję podejmą ludzie z NBP. Dla mnie oderwaniem od rzeczywistości jest zgnojenie idei Solidarności.
- Powiedział pan, że Polska podkręca panu adrenalinę i trzeba się starać, by nie stracić nerwów. Jakie wydarzenia podkręcały ją ostatnio?
- Ludzie po Smoleńsku. To jak się podzielili, przypominało najgorsze momenty stanu wojennego. A także książka Jana Grossa. Ja nie dyskutuję z prawdą historyczną, zdaję sobie sprawę, że takie rzeczy mogły mieć miejsce. Ale to boli, uważam to za dziejowego pecha. Jesteśmy tak wymęczeni, zniszczeni i znowu dostajemy... Ale jest też pozytywna adrenalina - dostarcza mi jej np. Warszawa, świątecznie oświetlona, czysta... Tak powinna wyglądać stolica.
- W młodości przyjaźnił się pan z Janem Pospieszalskim. Dziś też się panowie dogadują? Jego poglądy są odległe od pańskich. Dyskutujecie np. o polityce czy religii?
- Janek to mój przyjaciel. Dostałem od niego swój znak rozpoznawczy - żółtą koszulę. Wraz z żoną był świadkiem na moim ślubie. Ale jest w nim coś takiego... Nie akceptuję sposobu, w jaki mówi o polityce i religii. Denerwuję się, gdy oglądam jego program w telewizji. Ten program jest kłótliwy. To nie jest mój sposób bycia. Ale ciągle uważam go za swojego przyjaciela, choć nie kontaktujemy się. Notabene, to pod jego wpływem, jego poglądów i sposobu działania zainicjowaliśmy na Przystanku Akademię Sztuk Przepięknych, spotkania z mądrymi ludźmi.
- Pana nigdy nie korciło, żeby wejść w świat polityki? W polityce często można więcej. Ma pan przecież bardzo wyraziste poglądy, wiele sukcesów za sobą...
- Od razu mówię nie. Być może w innych krajach polityka jest bardziej czysta, bardziej inteligentna. Nasza polityka nie jest fajna. Myślę, że wchodząc do niej, mógłbym dużo stracić. A poza tym szkoda by mi było czasu.
Patrz też: WOŚP 19. Finał, Kraków, co się wydarzy, gdzie warto pójść PROGRAM
- Na imprezach WOŚP zaczęli się jednak pojawiać politycy. Pan sam zadeklarował, że przeciwnikom Lecha Wałęsy "przyłożyłby z baśki". Można powiedzieć, że to polityczna deklaracja w historycznym sporze. Przyłożyłby pan tylko Zyzakowi czy komuś więcej? Parze historyków z IPN też? A może Andrzejowi Gwieździe?
- Jeśli mówię, że bym przyłożył, to w sytuacji, która wiąże się z konkretnym wydarzeniem. Moje powiedzenie, że przyłożyłbym z laczka, może być skierowane do każdego i nie jest deklaracją polityczną. A co do polityki, to siłą rzeczy stykamy się z nią. Inaczej chyba nie działalibyśmy już 19 lat.
- Rządy PiS komentował pan jednak bez ogródek. Mówił pan, że PiS-owcom brakuje wyobraźni... Ludzie z PO ją mają?
- Ostatnio przypadkiem spotkałem w telewizji panią z komisji śledczej, z PiS-u. Rozmowa była przyjemna, inteligentna... Nie znam tych ludzi dobrze, ale myślę, że mogą być fajni. Myślę, że może mógłbym się zaprzyjaźnić nawet z ojcem Rydzykiem. A jeśli brak im wyobraźni, może jest to wina szefa partii, któremu ostatnio to ugrupowanie trochę się rozpadło? Ciężko mi na niego patrzeć. Ten pan słabo mówi. Ale gdyby on był z Platformy, też mówiłbym, że serce boli patrzeć na niego.
- Do rządu PiS wszedł podziwiany przez pana prof. Religa. Miał pan mu to za złe?
- Dla mnie mogliby rządzić nawet Indianie z Amazonii. Byle robili to fachowo i dobrze. Szalenie cieszy mnie, że naszym posłem został ten Nigeryjczyk z Łodzi. Słuchałem go, konkretnie mówi. A wracając do prof. Religi, nie miałem mu za złe. Może to była jedyna możliwość, by coś zrobić?
- 19 lat działalności Wielkiej Orkiestry stało też pod znakiem konfliktów z częścią księży i Kościoła. Skąd ten konflikt? To już przeszłość?
Czytaj dalej >>>
- 19 lat działalności Wielkiej Orkiestry stało też pod znakiem konfliktów z częścią księży i Kościoła. Skąd ten konflikt? To już przeszłość?
- Kościół nadal jest podzielony. Są ludzie, którzy w tym, co robimy, widzą zło, ale też tacy, którzy pomagają nam zbierać pieniądze. Było na ten temat wiele artykułów, setki dziennikarzy próbowało znaleźć odpowiedź. Moim zdaniem niechęć wynika z zazdrości. A także, niestety, z instrukcji odgórnych. Choć przyznam, że coś się zmienia. Przystanek Jezus, który zainstalował się obok nas, od paru lat jest super. Nie ma żadnych dysonansów.
- Kiedyś jednak były. Księża zarzucali panu, że wyrzuca pan Przystanek Jezus, usuwa wystawy antyaborcyjne sprzed wejścia na imprezę. Ale nie miał pan nic przeciwko Ruchowi Świadomości Kriszny...
- Z Przystankiem Jezus wszystko jest już OK. Co do wystawy, to nie chciałbym, by obejrzała ją moja wnuczka. Nie chciałbym, by oglądały ją dzieciaki na pl. Zamkowym. To jest wystawa z pogranicza kryminogennego. Wstrząsająca! Gorsza niż wódka i dopalacze razem wzięte. Ludzie, którzy ją zobaczyli, sami przeganiali później organizatora. A organizatorem jest pan, który żyje nie wiem z czego. Próbuje jeździć z wystawą po Polsce, ale na szczęście z wielu miast jest przeganiany. Co do Ruchu Świadomości Kriszny, to jest instytucją legalną. Zarejestrowaną od 13 lat. Pomagają nam w rozdawaniu żywności... Generalnie nie mam nic przeciwko ludziom, którzy przyjeżdżają na Przystanek Woodstock. Choć mam np. przeciwko tym, którzy głoszą faszystowskie hasła.
Patrz też: WOŚP 19. Finał, Łódź, co się wydarzy, gdzie warto pójść PROGRAM
- Wspomniał pan o dopalaczach. Podobała się panu reakcja polityków na ten problem. Co pan myśli o młodych ludziach sięgających po dopalacze. Zalegalizowałby pan zamiast nich np. marihuanę?
- Stanąłem murem za minister Kopacz. Chwała jej, że tak szybko wprowadziła ustawę antydopalaczową. I jeżeli odpowiadam za pół miliona ludzi na imprezie, to nie chcę na niej narkotyków. Jako praktyk mówię - nie legalizujmy marihuany. Pozwolimy zalegalizować gram, to zaraz zrobi się z tego kilogram. W Holandii, gdy zalegalizowano miękkie narkotyki, wcale nie znikł problem narkomanii. Według mnie dopalacze tak naprawdę służą tylko chamskiemu zarabianiu pieniądza.
- Zapewne słyszał pan dyskusje w sprawie pewnej zmiany pokoleniowej w społeczeństwie, która miała ujawnić się w sporze o krzyż pod pałacem... Sympatyzował pan z młodymi, którzy żądali przeniesienia krzyża. Sądzi pan, że Palikot stał się wyrazicielem ich poglądów?
- W sprawie krzyża nie sympatyzowałem z nikim, także z młodymi. W tych sprawach byłem absolutnym obserwatorem. Dla mnie krzyż mógłby stać tam nadal. Krzyż mi nie przeszkadzał, przeszkadzała mi jedynie dewocyjność ludzi, te zaśpiewy. I to, że ruch był zablokowany. Gdy tam jeździłem, obserwowałem jednak z ogromnym zainteresowaniem, jak rodzi się polski Hyde Park. Nie wiem, czy Palikot wyraża tych młodych ludzi, ale wprowadza urozmaicenie w polskiej polityce, co uważam za dobre.
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy - co to jest
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy - jedna z największych i najskuteczniejszych organizacji charytatywnych w Polsce. WOŚP zapoczątkowały w 1993 roku datki nadsyłane w kopertach do Programu III Polskiego Radia, w którym pracował wówczas Jerzy Owsiak. Ta jednorazowa akcja przerodziła się w trwającą już 19 lat działalność, w której do dziś zebrano niemal 400 mln złotych. W ostatnich finałach WOŚP przekraczała 40 mln zł rocznie, przeznaczając je głównie na ratowanie życia i zdrowia chorych dzieci. Fundacja prowadzi regularnie pięć programów, m.in.: badań słuchu u noworodków, leczenia dzieci z cukrzycą oraz wspomagania oddychania u noworodków.
Jerzy Owsiak
Założyciel i prezes zarządu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, dziennikarz i happener
Patrz też: WOŚP 19. Finał, Wrocław, co się wydarzy, gdzie warto pójść PROGRAM