Jerzy Kropiwnicki: Na święcie Trzech Króli nasza gospodarka tylko zyska

2011-01-05 14:45

Chcąc odrzucić projekt o święcie Trzech Króli jako dniu wolnym od pracy, posłowie argumentowali, że Polska na tym straci. Czy na pewno? - Gospodarka nie zatrzymuje się tego dnia. Jest szereg zawodów i dziedzin gospodarczych, gdzie w dni wolne pracuje się ze wzmożoną siłą - twierdzi jeden z pomysłodawców akcji ustanowienia 6 stycznia dniem wolnym od pracy, Jerzy Kropiwnicki.

"Super Express": - Ponad dwa lata temu wystąpił pan z obywatelskim projektem uczynienia święta Trzech Króli dniem wolnym. Czy dziś, gdy ustawa została uchwalona, czuje się pan zwycięzcą?

Jerzy Kropiwnicki: - Jaką rolę w tym odegrała moja inicjatywa - to kwestia drugorzędna. Podjąłem akcję społeczną, by zwrócić uwagę na tę kwestię i uczynić z niej przedmiot debaty publicznej. Przedtem w ogóle się o tym nie mówiło, a potem nie dało się już tematu uniknąć.

Przeczytaj koniecznie: Jak obchodzić Trzech Króli? Po co są mirra, kadzidło i kreda? Dlaczego na drzwiach pisze się litery KMB lub CMB?

- Przeciwnicy pańskiego projektu twierdzili wówczas, że jako kraju na dorobku nie stać nas na kolejny dzień wolny. Klub Platformy Obywatelskiej - bo o niej mowa - obliczył, że długi weekend kosztowałby nas wszystkich około 5 mld zł.

- Bzdura. Chyba zapomnieli, że w obecnej ustawie otrzymali trochę więcej dni pracy, niż zniknęło czarnych kartek z kalendarza. Pracownikom nie będą oddawane dni wolne, gdy święto państwowe (w kalendarzu czerwona kartka) zbiega się z wolną sobotą. Po drugie, zapomnieli też, że pracownik nie wyznacza sobie samowolnie urlopu. Karty są w ręku pracodawcy. To od niego zależy, czy pracownik zrobi sobie długi weekend czy nie.

- Czyli nasza gospodarka nie straci, ale też nie zyska...

- Ależ zyska! Bo przecież gospodarka nie zatrzymuje się tego dnia. Jest szereg zawodów i dziedzin gospodarczych, gdzie w dni wolne pracuje się ze wzmożoną siłą. Wystarczy spojrzeć na przedświąteczny szał w sklepach. Sprzedawcy intensywnie przygotowują się na te dni, a producenci planują zwiększone dostawy. Duża część gospodarki działa wówczas o wiele intensywniej.

- A jak święto Trzech Króli jest traktowane w innych krajach europejskich?

- Np. w Niemczech, Austrii, Hiszpanii, Słowacji, a nawet w krajach luterańskich, jak Szwecja czy Finlandia, uszanowano tradycję i jest to dzień wolny od pracy. Ze swoimi trzynastoma dniami wolnymi od pracy Polska znajduje się mniej więcej w połowie listy państw Unii Europejskiej. Przy czym zgłaszając Brukseli tę liczbę, pomyliliśmy się o dwa dni - Wielkanoc i Dzień Zesłania Ducha Świętego, które wypadają w niedzielę. Oprócz nas żaden kraj ich nie zgłosił. Czyli w praktyce mamy 11 dni niezwiązanych sztywno z niedzielą. A to już lokuje nas na dole unijnej listy.

- Dlaczego politycy Platformy zmienili zdanie i po dwóch latach zagłosowali "za" świętem?

- Reprezentanci każdej demokracji powinni liczyć się z opinią obywateli. Z niezależnych badań opinii publicznej wynika, że 60 proc. społeczeństwa chce tego święta. Podobno były też obawy, że znów pojawię się w Sejmie, tym razem z podpisami dwóch milionów osób. Marek Borowski stwierdził wprost, że urządzam sobie taki dzień świstaka i wkrótce powrócę z tym samym projektem. Wiem, że duża część posłów PO była niezwykle sfrustrowana dwukrotnie narzuconą dyscypliną klubową, kiedy musieli odrzucać moje projekty. Pamiętam też, jak od jednego z nich otrzymałem poufną wiadomość, że obiecano im, iż sprawa wróci na forum, ale już bez Kropiwnickiego.

Jerzy Kropiwnicki

Były prezydent Łodzi, obecnie doradca prezesa NBP Marka Belki