"Super Express": - Krzysztof Globisz napisał list, który przekaże pan premierowi. Nie chce komentować sprawy, przyznając jednak, że w liście znalazły się przeprosiny. Przeprosiny? Ale za co?
Jerzy Fedorowicz: - Za zdarzenie i wypowiedź, za którą premier nie czuł się zresztą urażony. O słowa o "robieniu za idiotę". Wynikała z kontekstu tej uroczystości, niby oficjalnej, ale jednak w węższym gronie ludzi. Pojawiły się jednak w mediach takie komentarze, że prof. Globisz chciał obrazić premiera Tuska, chciał zademonstrować politycznie... Tymczasem tak nie było. Nie chcę zresztą komentować słów prof. Globisza za niego, to niezręczne...
- Podkreśla pan, że premier się nie obraził. Może warto było odwieść Krzysztofa Globisza od napisania tego listu?
- To nie jest człowiek tego pokroju, żebym ja był w stanie na niego wpłynąć. I nie dziwię się, że zareagował na opinie mediów. Każdy dziennikarz, ale i każdy człowiek, który słyszał te słowa, miał jakieś wyobrażenie tego, co tam zaszło. I prof. Globisz miał widocznie zupełnie inne odczucia. Widział, że zostało to odebrane niezgodnie z intencjami i uznał, że powinien tak się zachować. Organizatorzy proszący wybitnego aktora, wykładowcę uczelni artystycznej o prowadzenie takiej imprezy, muszą się liczyć z tym, że będzie to bardzo indywidualne, nieszablonowe. Z tego, co usłyszałem, zdarzał się jednak fatalny odbiór jego słów i prawdopodobnie Krzysiek dostał od różnych ludzi wiele telefonów w tej sprawie. Naprawił to odręcznym listem i nie ma o czym mówić.
Patrz też: Globisz napisał list do Tuska. Tłumaczy się z powitania "Panie premierze, za idiotę robię tu ja"
- Z innej strony zastanawiam się, w jakiej sytuacji list z przeprosinami za żart stawia premiera Donalda Tuska? Polityk, którego trzeba przepraszać za żart, jak jakiegoś satrapę. A nawet gorzej, tłumaczyć mu żart i jego okoliczności. To wygląda fatalnie.
- Zdarzyło mi się kiedyś niechcący zrobić komuś przykrość bądź powiedzieć coś, co zostało źle odebrane. Część Czytelników "Super Expressu" też miała zapewne takie sytuacje w życiu. Zawód artysty polega też na tym, że nie wszystko wykładamy kawa na ławę i coś może być nadinterpretowane. Nie byłem na miejscu, może zaszła jakaś sytuacja, w której premier mógł poczuć się poruszony. Nie da się tego wykluczyć. Na wizerunek premiera moim zdaniem to nie wpływa, bo zachował się w tej sytuacji bez zarzutu.
- Nie brak głosów, że list z przeprosinami za żart potwierdził wszystkie najgorsze opinie o środowisku aktorskim czy artystycznym. Płyną z prądem, boją się władzy, chcą z nią żyć w zgodzie...
- Ależ skąd! Przecież tu jest wiele napięć związanych choćby z projektem dotyczącym mediów zaproponowanym przez środowiska twórcze. Przy tej okazji sobie nie żałowano, były pretensje do Platformy, a ustawa leży w zamrażarce... Za chwilę sam będę pracował nad ustawą o instytucjach artystycznych. Już słyszałem zarzut aktorów, że ustawę pisali dyrektorzy teatrów... Byłem kiedyś przez lata dyrektorem i wiem, że na podstawie przepisów z lat PRL nie da się już dłużej pracować. I już jest wiele protestów, ze wszystkich stron.
Jerzy Fedorowicz
Poseł Platformy Obywatelskiej, aktor i reżyser