W szczególnym dla Polski dniu Kamila Biedrzycka miała okazję porozmawiać z Jerzym Buzkiem. Polityk wspominał trudną sytuację, w jakiej znalazł się nasz kraj po II wojnie światowej i jak ważne było wstąpienie do NATO.
- Byliśmy napadnięci przez dwóch sąsiadów, wielkie kraje z zachodu i ze wschodu równocześnie. Jak się bronić w takiej strefie buforowej, gdzie są giganci, którzy nas chcą pochłonąć? Właśnie wejście do sojuszu północnoatlantyckiego, który po II wojnie światowej oswajał Niemców i Niemcy stali się jego integralną częścią z Amerykanami, Francuzami, Brytyjczykami… To dla nad była zupełnie nowa sytuacja, że jesteśmy z jednej strony przynajmniej bezpieczny – mówił.
- Nie byliśmy absolutnie pewni tej wschodniej strony, zresztą nie zawiedliśmy się na tych wschodnich sąsiadach, bo Putin okazał się najgorszym sąsiadem, jakiego można sobie wymarzyć – zaznaczył Jerzy Buzek.
Były premier został zapytany o głosy krytyczne i sceptyczne względem NATO i reakcji sojuszu na ewentualny atak.
- Nie powinniśmy się temu dziwić, musimy tylko przekonywać tych, którzy nie są pewni, czego Polska oczekuje, żeby czuć się naprawdę pewnie – stwierdził.
Polityk wymienił także, jakie są najważniejsze oczekiwania względem NATO. Według niego obecność wojsk z innych krajów jest bardzo istotnym czynnikiem.
- Po pierwsze obecności żołnierzy NATO, zwłaszcza amerykańskich na naszym terenie, bo jeśli wtedy by ktoś na nas napadł, to napada rzeczywiście na Amerykanów, Francuzów, Brytyjczyków, Niemców… Nie tylko na nas – uznał.
Jerzy Buzek zwrócił uwagę na granicę Polski z Królewcem, gdzie przebywają żołnierze Rosji. Zaleca szczególnie wyczulenie na tamten okręg.
- My musimy dążyć, żeby mieć obronę polskiego nieba. Dzisiaj widzimy, co jest na Ukrainie najgroźniejsze: takiety, pociski, które są wystrzeliwane ze strony Rosji. One najbardziej zagrażają ludności cywilnej także – skwitował.