Wiesław Gałązka: Jego celem jest prezydentura

2011-11-07 3:00

Na jakie poparcie i przyszłość na polskiej scenie politycznej mogą liczyć ziobryści? Czy to początek końca PiS? Czy Grzegorz Schetyna podzieli los Zbigniewa Ziobry?

"Super Express": - Według sondażu przyszła partia Zbigniewa Ziobry może liczyć na 9 proc. poparcia. PiS tylko na 21 proc. To wiarygodne dane?

Wiesław Gałązka: - Nie sądzę. Każdy nowy ruch polityczny na początku zyskuje bardzo dużo. Następuje rozejście wewnątrz partii i naturalnie ci, co odchodzą, cieszą się sympatią ludzi, którzy oczekują nowej jakości na scenie politycznej. Tak było z Ruchem Palikota, tak było z PJN. Potem obu ugrupowaniom zaczęło "spadać".

- Z sondażu wynika też, że większość Polaków - 41 do 38 procent - widzi na fotelu prezesa PiS Ziobro, a nie Kaczyńskiego.

- Wcale nie większość, bo zaledwie o 3 proc. więcej, a to już się mieści w granicach błędu. Trudno sobie wyobrazić PiS bez Kaczyńskiego. To partia wodzowska, złożona z osób, które są bardziej wyznawcami prezesa niż samego ruchu. Tych zaś, którzy mieli jakieś ambicje i przebłyski kontaktu z rzeczywistością polityczną, już w partii nie ma. Kaczyński nigdy nie pojawiał się publicznie w gronie osób, które miały większy autorytet od niego. Pozostali tylko wierni akolici, a jak to się mówi - wśród ślepych jednooki królem...

- Jak więc ocenia pan szanse partii ziobrystów?

- Mówimy o partii, której jeszcze nie ma. Dlatego niewiele da się o niej powiedzieć. Nie wiemy, jaki program mają ci trzej... może już nie tenorzy, ale trzy soprany - Ziobro, Kurski, Cymański. Zdaje się, że będą cienko śpiewać i to chyba nie tę samą piosenkę. Łączy ich na pewno to, że wszyscy będą się godnie utrzymywać z pensji europarlamentarzysty przez kilka następnych lat i nie muszą się martwić o polityczny byt. Cymański popełnił błąd, bo nie przewidział do końca konsekwencji swych krytycznych słów zaraz po wyborach. Kurski ma chyba prywatny interes, popierając Ziobrę. Ten z kolei bardzo uwierzył w siebie i uznał, że to najlepszy moment na wyprowadzenie z partii osób, które pomogą mu zostać prezydentem Polski w roku 2015.

- Czyli nie chodziło mu ani o dobro PiS, ani o fotel prezesa w perspektywie kilku lat?

- Zdał sobie sprawę z tego, że Jarosław "Polskę zbaw" Kaczyński na pewno mu nie odpuści. W 2015 roku PiS z prezesem i Ziobrą nadal byłaby silną partią opozycyjną. Jednak to tylko dla Kaczyńskiego świetna synekura - niewiele robi, a nadal jest niekwestionowanym szefem prawicy, a nawet kandydatem na prezydenta.

- Jakoś jednak Ziobrę musi do tej prezydentury doczekać...

- Jedyne, co mu pozostaje, to założyć partię. Tyle że po powstaniu PJN na prawicy wszystkie miejsca są już zajęte. Czym zresztą miałyby się te partie różnić? Ziobro słynął z promowania hasła IV RP i walki z korupcją. Zainicjował ją jeszcze Lech Kaczyński, który potem miano pierwszego szeryfa RP oddał młodemu Ziobrze. Dziś jednak budowanie IV RP nie bardzo wchodzi w grę.

- Inny sondaż idzie jeszcze dalej i wskazuje na zaledwie 15 proc. poparcia dla PiS.

- Oba sondaże są podyktowane wyłącznie doraźną sytuacją i artykułowaniem treści, które zapadły w podświadomość ludzi słuchających komentarzy negatywnych dla Kaczyńskiego. Tymczasem nasza scena polityczna wciąż nie jest ustabilizowana. Nie ukonstytuował się nowy rząd. Kto wie, może czeka nas taka sytuacja międzynarodowa, która wpłynie na zupełnie inne postrzeganie PiS. Np. drastyczny kryzys gospodarczy. Nie wiemy, jak taki kryzys wpłynie na nastroje w elektoracie SLD i PiS. Sojusz jest zagubiony, nie ma pomysłu, jak reprezentować interesy ludzi pracy, jak dbać o bezrobotnych. A to przecież PiS jest dziś partią o charakterze narodowym i socjalistycznym zarazem. Nie mylić z faszyzmem.

Wiesław Gałązka

Ekspert ds. wizerunku, wykładowca DSW