Donald Tusk po raz ostatni uczestniczył w debacie z Jarosławem Kaczyńskim w 2007 roku. Wile osób uznało lidera PO za zwycięzcę debaty i uważa, że jego występ mógł wówczas pomóc partii w wygraniu wyborów. Był to także ostatni raz, gdy liderzy największych partii w Polsce decydowali się na udział w debacie.
Były premier jednak się nie poddaje i co jakiś czas ponawia swoją propozycję debaty z prezesem PiS-u, czasem na poważnie, a czasem w żartobliwy sposób. Do tej pory Jarosław Kaczyński się nie zgodził na takie starcie, jednak pomysł przypadł do gustu „jedynce” PiS-u na warszawskiej liście, Piotrowi Glińskiemu.
- Jestem jedynką na liście wyborczej Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu z Warszawy. Pan przewodniczący Donald Tusk jest jedynką na liście największej partii opozycyjnej. W demokracji liderzy list powinni ze sobą debatować – stwierdził w rozmowie z PAP-em minister kultury.
Już wcześniej taka propozycja padła z ust Piotra Glińskiego w jednym z odcinków „Wieczornego Expressu”. Jak się okazuje, polityk nie dostał odpowiedzi ze strony PO.
- Pan Donald Tusk mnie unika, ale to jest podejście charakterystyczne dla tej partii, czyli wyciszanie przeciwnika. Pan Tusk nie realizuje swojego demokratycznego obowiązku politycznego, bo polityk ma obowiązek debatować ze swoim kontrkandydatem, a ja jestem kontrkandydatem Donalda Tuska w Warszawie. Jeszcze raz apeluję, żebyśmy porozmawiali publicznie na tematy, które na pewno interesują naszych wyborców – stwierdził polityk PiS.
Przypomniał także, co jego partia zrobiła w Warszawie podczas swoich rządów.
- Choć przez ostatnie dwie kadencje nie byłem posłem z Warszawy, jako minister kultury zrealizowałem albo rozpocząłem wiele inwestycji w stolicy. W czwartek otwieramy Muzeum Historii Polski, to największa inwestycja w dziedzinie kultury. Wspólnie z Ministerstwem Obrony Narodowej stworzyliśmy park muzealny na warszawskiej Cytadeli. Otwieramy Cytadelę dla warszawiaków. Koszt tych inwestycji to grubo ponad miliard złotych - mówił Piotr Gliński.