JAROSŁAW ZIELIŃSKI.

i

Autor: Mariusz Grzelak/REPORTER

Jarosław Zieliński znalazł pod domem odciętą głowę... ale 25 lat temu. O co chodzi?

2018-12-19 16:08

Jarosław Zieliński pożalił się w jednym z tygodników, że pod jego suwalską posiadłością znaleziono… szczątki! – Jakiś czas temu w pobliżu mojego domu znaleziono głowę ludzką obciętą przez bandytów w wyniku brutalnego zabójstwa – tłumaczył się wiceszef MSWiA pytany o ochronę swojego domu przez suwalskich policjantów. Jak się okazuje, do porachunków faktycznie doszło. Tyle że ćwierć wieku temu! Jak ustaliliśmy, miejsce porzucenia zwłok wskazał… myszołów.

Po lekturze wywiadu tygodnika „Sieci” z pewnością niejednemu sympatykowi Zielińskiego włos zjeżył się na głowie! Czy na Podlasiu trwa brutalna wojna gangów? Ochrona policji pod domem polityka faktycznie należy się wiceszefowi MSWiA? Kto dosłownie stracił głowę tuż pod drzwiami polityka PiS? Takie pytania przesłaliśmy do suwalskich policjantów.

„Zdarzenie rzeczywiście miało miejsce i zbrodnią tą zajmowały się odpowiednie organy ścigania” - przekazał nam w mailu nadkom. Tomasz Krupa (44 l.), rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Białymstoku (woj. podlaskie). W rozmowie potwierdza, że aktualnie w Suwałkach prowadzone jest śledztwo w sprawie ludzkiej głowy znalezionej na przedmieściach miasta, jednakże po szczegóły odsyła do prokuratury – nie wskazuje jednak, do której, Rejonowej czy Okręgowej. Dzwonimy do obu.

Joanna Orchowska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Suwałkach zaprzecza, aby takie śledztwo było aktualnie prowadzone. Podobnie Ryszard Tomkiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Suwałkach: – W tej chwili nie ma takiej sprawy. Ale kiedyś była – dodaje tajemniczo. Docieramy do prokuratora, który zna historię ludzkiej głowy znalezionej przy posesji ministra Zielińskiego od podszewki.

– Faktycznie, około kilometra od rodzinnego domu pana Zielińskiego w Szwajcarii znaleziono ludzką głowę, a w zasadzie czaszkę, ale było to jakieś 25 lat temu – mówi nasz informator, który pragnie zachować anonimowość. Dodaje, że dom Zielińskiego nie był wtedy otoczony dwumetrowym murem i strzelistymi sosnami.

Śledczy, z którym rozmawiamy, cieszy się sławą specjalisty od trudnych spraw. – Podobno mam do tego nosa – mówi ze śmiechem. W tamtym czasie, w latach 90. XX wieku, rozpracowywał szajkę złodziei działającą na terenie ówczesnego województwa suwalskiego. Szefa tej bandy, zanim wpadł w ręce policji, dopadli oprawcy z konkurencyjnej grupy przestępczej. Pobili go, ciągnęli za samochodem, wreszcie odrąbali głowę.

– Najpierw znaleźliśmy jego ciało, bez głowy, ale ta znalazła się jakiś czas później, właśnie niedaleko domu pana Zielińskiego, który wtedy, jeśli dobrze pamiętam, był zwykłym nauczycielem, a może pracował już w kuratorium oświaty – tłumaczy nasz informator. Podejrzewa, że przestępcy wyrzucili głowę do przepływającej niedaleko domu Zielińskiego rzeczki Maniówki, licząc na to, że zatonie. Kiedy jednak opadł stan wody, głowa spoczęła na brzegu. – Zieliński podobno widział, jak w to miejsce nad Maniówką stale przylatuje myszołów. Zainteresował się tym, poszedł tam i znalazł tę właśnie czaszkę – mówi nasze źródło z suwalskiej prokuratury.

Próbowaliśmy zapytać o sprawę wiceszefa MSWiA. Chociaż jego asystent Jakub Stańczuk obiecał nam, że uda się porozmawiać, zarówno polityk jak i jego współpracownik milczą. Jarosław Zieliński do tej pory nie odniósł się do tajemniczego znaleziska.