Nie milkną echa wczorajszej inauguracji IX kadencji Sejmu. Nowi posłowie złożyli ślubowanie, które wzbudziło wiele kontrowersji. Posłowie czynili różne gesty - był gest zwycięstwa, zaciśniętej pięści, pojawił się też szalik z napisem "Konstytucja". Zdecydowana większość, bo aż cztery piąte z nowych parlamentarzystów podczas ślubowania dodawało od siebie sentencję "Tak mi dopomóż Bóg". Ale nie wszyscy, to uczynili, co piąty poseł wypowiedział tylko słowo: "Ślubuję". Najbardziej podzielony w tej kwestii był klub Koalicji Obywatelskiej. Niemal dwie trzecie posłów tego ugrupowania podczas ślubowania odwołało się do Boga, pozostali nie uczynili tego. Jednym z nich był poseł Jarosław Wałęsa. Zapytaliśmy go o to, dlaczego tak postąpił: - Bo Boga trzeba w sercu nosić, a nie na języku. Dzisiaj tak należy na to patrzeć, ale niektórzy katolicy nie rozumieją tego – odpowiedział.
Poseł Platformy Obywatelskiej, że jest osobą wierzącą. Zawsze szczycił się tym, że pochodzi z bardzo religijnej rodziny i wartości chrześcijańskie były mu wpajane od najmłodszych lat. - Chciałbym aby takie ideały jak Bóg, czy kościół miały przełożenie na prace w Sejmie, ale niestety nie zawsze to się udaje – dodał.
Jarosław Wałęsa nie rozmawiał jeszcze na ten temat ze swoim ojcem, Lechem Wałęsą, który także znany jest ze swojego przywiązania do wiary katolickiej. Legendarny działacz związkowy, laureat pokojowej nagrody Nobla i pierwszy prezydent III RP od wielu lat nosi znaczek z wizerunkiem Matki Bożej w klapie marynarki. Mimo, iż w 1990 roku tekst przysięgi prezydenckiej nie przewidywał odwołania się do Boga, sam Wałęsa dodał od siebie słowa: "tak mi dopomóż Bóg". Podczas orędzia wygłoszonego 22 grudnia 1990 roku wypowiedział słowa: Wierzę, że Pan da siłę swojemu ludowi. Pan da swojemu ludowi błogosławieństwo pokoju.