Jarosław "Masa" Sokołowski: Bandyci z Pruszkowa trzęsą Legią

2016-10-25 4:00

Zdjęcie zakrwawionego, walczącego z hiszpańską policją kibola Legii Warszawa przed meczem z Realem (1:5) obiegło całą Polskę. Według Jarosława "Masy" Sokołowskiego (54 l.) to Tomasz Cz. ps. Czerwus, który w latach 90. miał działać z nim w mafii pruszkowskiej. Sokołowski uważa, że kibole bandyci to największy problem warszawskiego klubu.

"Super Express": - Podobno w najnowszej "gwieździe" hiszpańskich mediów rozpoznał pan swojego byłego podopiecznego?

Jarosław "Masa" Sokołowski: - Tak, ten zakrwawiony facet zatrzymany podczas zadym z madrycką policją przed meczem Legii to "Czerwus", Tomasz Cz. W latach 90. służył nam za mięso armatnie. Kiedy było trzeba wymusić haracze, kogoś pobić czy urwać mu ucho, to wysyłało się takich ludzi. "Czerwus" i jego kumpel "Pałka", który kiedyś był jednym z "kapitanów" "Rympałka", trzęsą teraz Legią. Pół biedy, że kibolami, ale wygląda na to, że oni teraz trzęsą nawet ludźmi z kierownictwa klubu, zastraszając ich. I nie dziwię się, że jeden z nich oświadczył, że "boi się o bezpieczeństwo swoje i swojej rodziny".

- To fragment oświadczenia Dariusza Mioduskiego. Jeżeli jest zastraszany, to powinien pójść na policję, a nie wydawać oświadczenia?

- Moim zdaniem ma rację, że się boi, bo to przecież dzikusy! Niektórzy z nich to są gorsze mendy, niż my byliśmy przed laty! Przecież tacy ludzie mogą uznać, że może warto rodzinę Mioduskiego postraszyć. Ma udawać, że nie czuje takiego zagrożenia?

- OK, ale z czego to zagrożenie wynika? Ma się czuć zagrożony, bo się poróżnił z prezesem Leśnodorskim?

- Może czuć się zagrożony, bo ci bandyci uważają Leśnodorskiego za "swojego", za kolegę, nawet jeżeli ich kolegą nie jest. Wystarczy, że taki idiota jeden z drugim może uznać, że warto Mioduskiego i jego rodzinę przycisnąć. To będzie dla nich honor, bo będą grypsować, będą się z tym obnosić, że siedzieli "za Legię", że zrobili to dla klubu! Przecież "Czerwus" chwalił się Hiszpanom, że w Polsce miał 17-letni wyrok, to nie przestraszyło go kilka dni w hiszpańskim więzieniu. Nie można się bratać z bandytami, zapraszać ich w różne miejsca, tolerować.

- Władze Legii bratają się i zapraszają?

- Zdziwiły mnie informacje, otrzymane od znajomych, których część mam wspólną z ludźmi pracującymi dla klubu. "Czerwus" chodził po klubie i stadionie, był w miejscach, w których nie powinien się pojawić. Facet z 17-letnim wyrokiem w tym samym samolocie co prezesi, trenerzy i piłkarze lecący i wracający z wyjazdowego meczu w europejskich pucharach!? Przecież to jest jakiś cyrk! (Legia zaprzecza, aby to, co mówi "Masa", miało miejsce, według niej "Czerwus" nie latał klubowym samolotem - przyp. red.).

- Po pańskich słowach Legia wydała oświadczenie, w którym odrzuca pańskie sugestie.

- A co, nie latał na wyjazdy z piłkarzami? Co niby mieli oświadczyć? Że tolerują albo obnoszą się znajomościami z gangsterami? Czytałem to ich, pożal się Boże, oświadczenie. Po pierwsze opisują w nim to, co się dzieje obecnie. Ja nie mówiłem, że "Czerwus" latał z piłkarzami na mecze z Realem czy do Lizbony. Mówię o tym, co on i jemu podobni robili wcześniej. To, o czym mówię, Legia zmieniła dopiero ostatnio. Po drugie jest ten naprawdę śmieszny tekst o tym, że "Czerwusowi" "nigdy nie wydano identyfikatora klubowego".

Polub nas na Facebooki i bądź na bieżąco z nowymi materiałami SE.pl EXCLUSIVE

- Wydano?

- Nie wydano, ale co to ma za znaczenie? Mnie w dawnych czasach też nigdy żadnych identyfikatorów nie wydawano, a i tak wchodziłem gdzie chciałem. "Słowikowi" jakieś "identyfikatory" były do czegoś potrzebne? Niech mu jeszcze kilku identyfikatorów nie wydadzą, na pewno zatrzyma to w domu jego i jemu podobnych. Wszędzie wejdą i w klubie to wiedzą. Nie można wnosić rac? A po co im to pozwolenie, jak im steward przyniesie całe pudło, gdzie mu każą. Zakaz stadionowy?

- W oświadczeniu Legii jest fragment o "zakazie stadionowym" dla "Czerwusa"...

- Ale jak w ochronie albo na bramce jest ktoś, kto jest jego kumplem lub się go boi? To co, postawi mu się? To jest cyrk za fasadą normalności. Przecież dziennikarze, zwłaszcza sportowi, też to wiedzą. Nie jestem w stanie zrozumieć, jak ludzie, którzy powinni być na odpowiednim poziomie, mogą być wręcz zafascynowani tym, że w ich otoczeniu pojawiają się gangsterzy. Znam to z własnego doświadczenia, ale to było 20 lat temu, to były relikty PRL! Nie można utrzymywać znajomości z takimi orangutanami. Bo otwiera to drogę do czegoś jeszcze groźniejszego.

- Do czego?

- Kibole powoli przejmują miasto, bo ta gangrena rozlała się ze stadionów dalej. Mają swoich dilerów, swoich ludzi. Rośnie regularna nowa mafia w tej próżni, która pojawiła się kilka lat temu. Kiedy rozmawiam z policjantami z wywiadu kryminalnego to przyznają, że jest coraz ciężej. W grupach przestępczych na 10 ludzi pięciu kapowało. Kibole są bardziej hermetyczni. Kapuje np. pięciu, ale na 100! To banda, którą trzeba rozgonić.

Zobacz: Marcin Dubieniecki po długiej odsiadce odwiedził Martę i córeczki