Tego nikt się nie spodziewał. Szef partii rządzącej mówił o programie PiS, składał obietnice i mobilizował lokalnych działaczy oraz wyborców. Zapewniał także, że jego celem jest to, by Polska stała się zamożnym krajem - Żeby to uzyskać nie musimy się upodabniać do tych, którzy są tam na zachód, nie musimy stać pod tęczową flagą, możemy stać pod biało-czerwoną. To jest nasz program" - podkreślił. Na koniec jednak dodał: „Wierzę, że za cztery lata ktoś, kto będzie stał w tym miejscu - bo ja już swoje lata mam, wiec to pewnie nie będę ja - będzie mógł powiedzieć: kolejny raz dotrzymaliśmy słowa!”.
Taka deklaracja Jarosława Kaczyńskiego zaskoczyła wielu i jak to bywa w takich przypadkach od razu ruszyła giełda nazwisk tych, którzy mogliby go zastąpić w fotelu prezesa PiS i rządzić partią twardą ręką. Dla jednych naturalną kandydatką na to stanowisko jest była premier Beata Szydło, która w ostatnich wyborach do europarlamentu pobiła wszelkie rekordy i zdobyła ponad pół miliona głosów. Inni jako szefa PiS widzą obecnego szefa rządu Mateusza Morawieckiego, jeszcze inni ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Z kolei ci, którzy dobrze znają partyjne układy w PiS wiedzą, że dziś najbliższym współpracownikiem prezesa jest Joachim Brudziński, którego Kaczyński miał wysłać do Parlamentu Europejskiego, aby zdobył dodatkowe, niezwykle potrzebne doświadczenie w polityce zagranicznej.
ZOBACZ TEŻ: MASAKRA Kaczyńskiego na Jasnej Górze! Echa GRZMOTÓW Rydzyka. To płazem mu nie ujdzie
Od tej karuzeli nazwisk może się zakręcić w głowie dlatego pytamy na kogo Państwo postawiliby w wyścigu o schedę po Jarosławie Kaczyńskim.