Kaczyński był gościem radia RMF FM. W rozmowie odniósł się m.in. do kwestii szokujących zarobków w NBP za rządów prezesa Adama Glapińskiego (69 l.).
- Chciałbym się dowiedzieć, czy te pensje pojawiły się tam wraz z prezesem Glapińskim. Wtedy miałbym rzeczywiście potężne pretensje. Czy też może pojawiły się wcześniej – wtedy pretensja byłaby jednak mniejsza – zapewniał Kaczyński.
Przypomnijmy – NBP ujawnił niedawno zarobki kierownictwa za 2018 r. Pensja Martyny Wojciechowskiej, szefowej departamentu komunikacji i promocji wyniosła średnio 49 536 zł miesięcznie! Tymczasem – jak wynika z oświadczenia majątkowego – jej zarobki w 2015 r. wynosiły jedynie 9,5 tys. zł. Rok później, gdy w NBP rządził już Glapiński, jej wynagrodzenie podskoczyło do niemal 32,7 tys. zł. Chyba więc Jarosław Kaczyński ma o czym rozmawiać z prezesem NBP…
W radiowym wywiadzie prezes partii rządzącej odniósł się także do innej afery, której stał się bohaterem. Austriacki biznesmen Gerald Birgfellner, który na działce należącej do PIS chciał wybudować w centrum stolicy dwa wieżowce, uważa, że został oszukany i żąda ponad 1,5 mln zł. Prezes PiS został zapytany, czy stawi się na przesłuchanie, jeśli prokuratura zdecyduje się na wszczęcie śledztwa i wezwie go?
- Oczywiście. Jestem takim samym obywatelem jak każdy inny – zapewniał Kaczyński.